Novak Djoković nie dał większych szans Rafie Nadalowi w meczu 1/16 finału gry singlowej igrzysk olimpijskich. Fani zgromadzili się na stadionie licznie i głównie po to, by spektakularnie pożegnać zawodnika, który w swojej karierze aż 14-krotnie triumfował podczas French Open. Nadal miał swój moment chwały, ale Djoković był za mocny Już na etapie 1/16 finału gry singlowej otrzymaliśmy prawdziwy hit igrzysk olimpijskich. Na paryskich kortach zmierzyli się Rafa Nadal i Novak Djoković. Obaj panowie mogą poszczycić się medalami za turniej w Pekinie. Hiszpan zakończył go ze złotem, zaś Serb z brązem. Nie ulegało jednak wątpliwości, kto był faworytem poniedziałkowego starcia. 38-letni Nadal znajduje się na ostatnim etapie swojej kariery. Liczne kontuzje od dawna nie pozwalają mu rywalizować na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaił w swoich najlepszych latach. Nie przyniósł jednak sobie wstydu w starciu z młodszym o rok rywalem, choć pierwszy set łatwo padł łupem Djokovicia (6:1). Druga partia rozpoczęła się podobnie, a faworyt prowadził już 4:0. Wówczas jednak przebudził się Nadal, doprowadzając do remisu. To było jednak wszystko, na co było go stać. Przegrał 4:6 i ostatecznie pożegnał się z olimpijską grą singlową. W Paryżu czeka go jeszcze gra deblowa wraz z Carlosem Alcarazem. Nadal kochany przez Paryż. Co za sceny podczas pojedynku Kibice doskonale zdają sobie sprawę, że to być może ostatnie szanse na to, by w ogóle obserwować Nadala na światowych kortach. Wiele wskazuje na to, że poniedziałkowe starcie z Djokoviciem było jego ostatnim singlowym starciem na kortach imienia Rolanda Garrosa. Fani zjawili się na trybunach tłumnie jeszcze podczas starcia Igi Świątek, które poprzedzało pojedynek gigantów męskiego tenisa. Był to jednak dopiero początek. Mateusz Puka ze Sportowych Faktów WP przekazał, że starcie było właściwie laurką dla "króla Paryża". Tak bowiem określa się Hiszpana, który w stolicy Francji wygrał aż 14 razy turniej wielkoszlemowy. Na stadion przybyło tyle kibiców, że spokojnie mogliby obsadzić dwukrotnie pojemność trybun. Każdy z nich chciał godnie pożegnać 38-latka. Widać to było przy każdym zdobytym przez Hiszpana punkcie, który puentowały głośne brawa i okrzyki - rzadko spotykane w świecie tenisa. Ba, pojedynek na żywo śledził nawet Snoop Dogg. Według relacji wspomnianego źródła na przepełnionym obiekcie dochodziło do przepychanek i kłótni, a część dziennikarzy zdecydowała, że woli go śledzić na żywo przez 10-centymetrowe okienka w drzwiach od kabin komentatorskich niż za pośrednictwem telewizji.