Na wtorek i środę organizatorzy WTA 500 w Strasburgu zaplanowali spotkania drugiej rundy w zmaganiach singlowych. Zaczęło je spotkanie Magdy Linette ze Słowaczką Rebeccą Šramkovą - poznanianka wygrała je 6:4, 6:3. I jako pierwsza awansowała do czwartkowego ćwierćfinału. Zaraz po niej na korcie pojawiły się Paula Badosa i Marie Bouzkova - i to już było znaczące. Hiszpanka, mimo że straciła całe dwa miesiące i opuściła dwa wielkie turnieje rangi WTA 1000 w Madrycie i Rzymie, nie straciła pozycji w najlepszej dziesiątce rankingu WTA. Mało tego, półfinalistka Australian Open wciąż ma sporą zaliczkę nad goniącymi ją zawodniczkami. Niemniej problemy Hiszpanki z bólem kręgosłupa znów w marcu się nasiliły, to one spowodowały kolejną przerwę. Badosa wróciła więc do rywalizacji i po... niespełna 30 minutach jej spotkanie zostało na blisko 10 minut przerwane. A po wznowieniu - już za chwilę się zakończyło. WTA 500 Internationaux de Strasbourg. Paula Badosa kontra Marie Bouzkova. Powrót Hiszpanki po 2-miesięcznej przerwie Powrót Badosy był też ważny z punktu widzenia Linette, choć przeciwko sobie mogą stanąć na korcie dopiero w finale. Polka w rankingu WTA jest na 33. pozycji, jeśli 32 zawodniczki znajdujące się przed nią pozostaną zgłoszone w czwartek, a wtedy w Paryżu odbędzie się ceremonia losowania, poznanianka będzie tą najwyższej notowaną bez rozstawienia. Kto mógłby wypaść? Od końca zeszłego roku nie występowała w tourze Barbora Krejcikova, ale akurat w Strasburgu wróciła do gry. I - tak się składa - przegrała w niedzielę z Linette. A oprócz niej ciekawe są jeszcze przypadki właśnie Badosy i Karoliny Muchovej. Obie pauzują od dwóch miesięcy, przy czym Hiszpanka zdecydowała się na grę właśnie w Alzacji. I dziś pojawiła się na korcie. 3:0 i 4:0, złamana rakieta. Linette grała o ćwierćfinał z wicemistrzynią świata Jej rywalką była Marie Bouzkova, grały ze sobą trzykrotnie, zawsze na twardych kortach. Po raz ostatni - w sierpniu zeszłego roku w finale WTA 500 w Waszyngtonie. I była to wielka sensacja, bo Czeszka w półfinale pokonała samą Arynę Sabalenkę. W finale, trwającym 144 minuty, lepsza była Badosa, wygrała 6:1, 4:6, 6:4. Teraz jednak Hiszpanka wyglądała gorzej od rywalki, nie poruszała się tak sprawnie. A Bouzkova grała odważnie - w pięciu gemach zaliczyła aż 11 wygrywających ataków. I gdy prowadziła 3:2, nagle się skrzywiła. Podeszła do sędzi Jennifer Zhang, poprosiła o przerwę medyczną. A ponieważ miała problem z pachwiną, pomoc odbywała się w szatni. I trwała znacznie dłużej niż trzy minuty. Czeszka wróciła do gry z zabandażowanym udem, ale przegrała swojego gema serwisowego do zera. Nie była w stanie podawać piłki, nawet serwis był utrudniony. A przy stanie 3:3 - i po pierwszym podaniu Badosy - podziękowała za grę. Czy Bouzkova będzie mogła przystąpić do Roland Garros, przekonamy się niebawem. W czwartek losowanie głównej drabinki, w niedzielę - pierwsze spotkania.