W Melbourne Nys i Zieliński zadziwili cały świata - przechodzili kolejne etapy, dopiero w finale zatrzymał ich, po bardzo zaciętej walce, duet Rinky Hijikata/Jason Kubler. Polak zdobył wtedy wiele punktów, wskoczył do piętnastki najlepszych deblistów na świecie. Wydawało się, że Zieliński i Nys, zawodnicy bardzo młodzi jak na tę specjalizację, będą wspinać się po kolejnych szczeblach. Zieliński ma 26 lat, w TOP 30 rankingu ATP jest jedynym graczem urodzonym po 1993 roku. Być może jednak nowemu duetowi brakuje doświadczenia. Wszak razem grają dopiero od roku - debiutowali wspólnie wiosną 2022 roku w challengerze w Roseto Degli Abruzzi we Włoszech. Porażka, która bardzo boli. Rzadko się coś takiego zdarza Po Australian Open coś się jednak zacięło. Nie licząc challengera w Phoenix, Zieliński i Nys w większych turniejach ATP wygrali zaledwie jedno spotkanie z siedmiu. W Arizonie wystąpili tylko dlatego, ze odpadli już w pierwszej rundzie Indian Wells. Wybrali więc znacznie gorzej opłacaną imprezę, ale z całkiem niezłą stawką zawodników i tam doszli do finału. W dużych turniejach było jednak bardzo źle. Pierwsze spotkania przegrali w Rotterdamie, Dubaju, Indian Wells, Miami i Monte Carlo. Jedynie w Dosze udało im się przejść jakąś przeszkodę, ale potknęli się na drugiej. Dziś w Barcelonie, niestety, seria przykrych przegranych powiększyła się o kolejną. Może nawet ta właśnie będzie boleć najmocniej - Polak i Monakijczyk wygrali bowiem pierwszego seta, w drugim toczyli bardzo zacięty bój do ostatniej piłki, a w super tie-breaku przydarzyło im się coś, co zdarza się dziś na tym poziomie niezmiernie rzadko. Kapitalny pierwszy set, zacięty drugi. Decydowały pojedyncze piłki Rywalami Zielińskiego i Nysa byli Brytyjczyk Lloyd Glasspool i Fin Harri Heliövaara - zawodnicy notowani ex aequo na 11. miejscu w rankingu ATP, bo mają tyle samo punktów. A to dlatego, że grają tylko razem. To oni wyeliminowali Polaka i Monakijczyka rok temu we French Open, ale Nys z Zielińskim zrewanżowali się im później dwukrotnie: w Winston-Salem i Metz. Tyle że tam grano na kortach twardych, a dziś znów, jak w Paryżu, doszło do starcia na mączce. Polak i Monakijczyk świetnie zaczęli to spotkanie - ich rywale w swoich czterech gemach serwisowych aż trzykrotnie mieli ogromne problemy. Czwartego i ósmego gema Glasspool i Heliövaara przegrali przy swoim podaniu, w szóstym uratowali sytuację mimo stanu 0-40. Gdy zagrywali finaliści Australian Open, walki na styku nie było prawie w ogóle. Nys i Zieliński oddali przeciwnikom jedynie cztery punkty, całego seta zamknęli w 27 minut (6-2). W drugiej partii było już jednak znacznie ciekawiej. Polak i Monakijczyk mieli dwa break pointy w drugim gemie, mogli świetnie ułożyć sobie to spotkanie. Ta sztuka im się nie powiodła. Glasspool Heliövaara doprowadzili za to do równowagi w dziewiątym gemie, decydowała wtedy jedna akcja. Wygrali ją finaliści z Melbourne. W tie-breaku też nie było wyraźnej przewagi którejś z par, choć inicjatywę posiadali rywale naszego tenisisty. Mieli nawet piłkę setową przy swoim podaniu i wyniku 6-4, ale ją zmarnowali. Ta sztuka udała im się jednak w kolejnej akcji. Osiem minut i po sprawie. Jednostronny decydujące set w Barcelonie W meczach deblistów w turniejach ATP nie ma teraz normalnych trzecich setów - decyduje tzw. super tie-break, grany do dziesięciu punktów. Ten w Barcelonie trwał zaledwie osiem minut i zakończył się wynikiem, który w zawodowym tenisie na tym poziomie nie zdarza się prawie w ogóle. Glasspool i Heliövaara wygrali go bowiem... 10-0, połowę punktów zdobyli po własnych serwisach, połowę po podaniach rywali. I w nagrodę zagrają w ćwierćfinale. Zieliński i Nys szansy na przełamanie będą szukać w kolejnym turnieju - Mastersie w Madrycie. Tam też nie będą rozstawieni - zabrakło im do tego naprawdę niewiele. Turniej ATP 500 w Barcelonie, korty ziemne. Pierwsza runda Lloyd Glasspool/Harri Heliövaara (Wielka Brytania/Finlandia) - Hugo Nys/Jan Zieliński (Polska/Monako) 2-6, 7-6 (7-5), 10-0