Po wycofaniu się Igi Świątek z turnieju WTA 1000 w Pekinie stało się jasne, że Aryna Sabalenka będzie miała możliwość objęcia prowadzenia w rankingu WTA Race po zmaganiach w stolicy Chin. W zestawieniu, które bierze pod uwagę wyłącznie tegoroczne rezultaty, Białorusinka traciła do Polki zaledwie 409 pkt. To oznaczało, że tenisistka z Mińska musi awansować co najmniej do finału imprezy, by wyprzedzić naszą reprezentantkę w tym notowaniu. Za półfinał otrzymuje się bowiem 390 "oczek", a za finał - aż 650. Ewentualny tytuł to gwarancja 1000 pkt. Białorusinka miała całkiem przyjemne losowanie, jeśli chodzi o pierwsze dwie rywalki w Pekinie. Na "dzień dobry" trafiła na Mananchayę Sawangkaew, notowaną na 187. miejscu w rankingu WTA. Reprezentantka Tajlandii wyszła bez kompleksów i postawiła się 26-latce, ale to i tak nie starczyło do wygrania choćby jednego seta. W trzeciej rundzie Sabalenka zmierzyła się z Ashlyn Krueger, która dopiero buduje swoją pozycję w kobiecym tenisie. 20-latka plasuje się aktualnie na 68. lokacie. Amerykanka poza pojedynczymi zrywami nie sprawiła większych kłopotów Arynie. Po zaledwie 74 minutach Białorusinka mogła się cieszyć z awansu do 1/8 finału. Tam poprzeczka pójdzie już zdecydowanie wyżej. Aryna Sabalenka poznała precyzyjną drabinkę do finału w Pekinie. Trudne zadanie przed Białorusinką Znamy już wszystkie pary czwartej rundy WTA 1000 w Pekinie. Ku naszej uciesze, w gronie wyróżnionych zawodniczek znalazły się aż dwie reprezentantki Polski i to mimo nieobecności Igi Świątek. Magdalena Fręch powalczy o ćwierćfinał z Shuai Zhang, a Magda Linette - z Mirrą Andriejewą. Swoją przeciwniczkę w 1/8 finału poznała także Aryna Sabalenka. Białorusinka powalczy w środę o awans do kolejnej fazy z Madison Keys. Amerykanka ma podobną charakterystykę gry do tenisistki z Mińska. Obie należą do grona tzw. big hitterek, czyli zawodniczek mocno uderzających. W przeszłości potrafiła już sprawiać sporo kłopotów wiceliderce rankingu WTA. Jak choćby przed rokiem w półfinale US Open, gdzie reprezentantka USA wygrała pierwszą partię 6:0. Kolejne dwie zakończyły się po myśli Sabalenki, ale w obu doszło do tie-breaka. Jeśli Arynie uda się pokonać Keys, to w ew. piątkowym ćwierćfinale poprzeczka może powędrować jeszcze wyżej. Wielce prawdopodobne, że w tej fazie turnieju zamelduje się Karolina Muchova. Czeszka jest zdecydowaną faworytką starcia z Cristiną Bucsą. Tym bardziej, że błyszczy od początku US Open i imponuje formą także w Pekinie. Na dodatek tenisistka z Ołomuńca ma korzystny bilans bezpośrednich starć z Białorusinką. Prowadzi 2-1, wygrała ostatnie dwie batalie rozegrane w sezonie 2023 - jedną na Roland Garros, drugą w Cincinnati. Chociaż obecnie Karolina zajmuje 49. pozycję w kobiecym zestawieniu, to jej ranking jest mylący ze względu na wielomiesięczną przerwę spowodowaną kontuzją nadgarstka. Potencjalny półfinał Sabalenki to starcie z którąś z następujących zawodniczek: Magda Linette, Mirra Andriejewa, Amanda Anisimova lub Qinwen Zheng. Z Polką mierzyła się w tym roku w Madrycie. Wówczas po zaciętej, trzysetowej batalii lepsza okazała się Białorusinka. Z Rosjanką wygrała w stolicy Hiszpanii, ale później uległa jej na Roland Garros. Z kolei Amerykanka to ostatnia pogromczyni Aryny. Wygrała z nią podczas WTA 1000 w Toronto i polepszyła dzięki temu bilans na 5-2 w bezpośrednich starciach. Chinka wyraźnie uległa zawodniczce z Mińska na US Open, ale przed licznie zgromadzoną własną publicznością prezentuje się jak dotąd świetnie. Można zatem śmiało stwierdzić, że pierwsze dwa spotkania to było tylko preludium do tego, co tak naprawdę czeka Sabalenkę w najbliższych kilkudziesięciu godzinach. Mistrzyni US Open musi wygrać co najmniej trzy spotkania, by przejąć prowadzenie w rankingu WTA Race z rąk Igi Świątek po turnieju w Pekinie. Najbliższe dni o zdecydują o losach liderki zestawienia. Półfinały zmagań zaplanowano na sobotę, 5 października. Dzień później zostanie rozegrany mecz o tytuł w chińskim tysięczniku.