Linda Klimovicova była jedną z faworytek turnieju ITF W75 w Calvi na Korsyce - reprezentująca od siedmiu miesięcy Polskę 20-latka z Ołomuńca została tu rozstawiona z numerem trzecim. Turniej ten był ostatnim przed zamknięciem list zgłoszeniowych do kwalifikacji French Open, Linda broniła tu punktów za zeszłoroczny ćwierćfinał, choć wtedy zawody miały nieco niższą rangę. Ale nie tylko, bo w najbliższy poniedziałek odpisze się jej też dorobek za finał zawodów ITF W35 z Szarm el-Szejk. Aby nie ponieść strat, musiała awansować do finału. Aby te straty były nieznaczne, wystarczyłby awans do półfinału. 20-latka, reprezentująca w Polsce BKT Advantage Bielsko-Biała, zagrała w tym tygodniu, aż do piątku, zaledwie jedno spotkanie. A wszystko z powodu kiepskiej pogody na Korsyce, które torpedowała harmonogram. Organizatorzy turnieju w Calvi postanowili więc, że mecze drugiej rundy zostaną dokończone właśnie dzisiaj, ale też tego samego dnia odbędą się ćwierćfinały. Klimovicova wiedziała więc, że nawet jeśli pokona Urszulę Radwańską, to po chwili odpoczynku będzie musiała przystąpić do meczu o półfinał. Z Ulą rzeczywiście wygrała, pokonała ją po 100 minutach dość zaciętego pojedynku 6:2, 6:4, ale jej kolejna rywalka - Belgijka Sofia Costoulas, swoje zadanie wykonała jeszcze szybciej. Linda Klimovicova przed szansą gry w półfinale sporego turnieju na Korsyce. Na drodze stanęła podopieczna Wima Fissette'a z reprezentacji Belgii To zaś zawodniczka, która właśnie ma swój najlepszy okres w karierze, w najbliższy poniedziałek będzie też zapewne na najwyższym miejscu w karierze w rankingu WTA. Jeszcze tydzień temu występowała w reprezentacji Belgii w turnieju grupy pierwszej grypy euroafrykańskiej, kapitan kadry Wim Fissette, prowadzący w sezonie Igę Świątek, dał jej szansę gry w spotkaniu z Węgierkami, decydującym o pierwszym miejscu w fazie grupowej. I Costoulas nie zawiodła, pokonała Amarissę Tóth, wygrywając ostatniego seta 6:0. Przyczyniła się do awansu, bo Belgia ostatecznie uzyskała promocję do jesiennych turniejów w fazie play-off Billie Jean King Cup. I tam może trafić na Polskę. Polski bój o ćwierćfinał rozstrzygnięty. I sprawa Roland Garros również Dla Costoulas turniej w Calvi stał się szansą nawet na uzyskanie przepustki do kwalifikacji Roland Garros, co dla 20-latki byłoby sporym sukcesem. Gwarantem tego byłby zapewne triumf w całych zawodach, pozwoliłby na awans w okolice 211.-215. miejsce na liście WTA. Gra w finale może zaś nie wystarczyć, choć to zapewne okaże się dopiero po ogłoszeniu listy w Paryżu. Klimovicova zaś zagrała bardzo dziwne spotkanie. Jej atutem zwykle jest serwis, a tymczasem w pierwszej partii trzykrotnie została przełamana, a w czwartym przypadku wygrała na przewagi. Całą partię dość gładko przegrała więc 2:6. W drugiej zaś Costoulas wygrywała już 5:2, miała zapas dwóch przełamań, więc reprezentantka Polski jedną nogą była już poza turniejem. I nagle wszystko się zmieniło, to Linda wygrała cztery gemy z rzędu, objęła prowadzenie 6:5 i 30-0 w kolejnym gemie Belgijki. By za moment przegrać... siedem punktów z rzędu. To oznaczało, że Costoulas prowadziła w tie-breaku 3-0, teraz jednak Klimovicova cieszyła się pięć razy z rzędu. Miała 5-3 i jeszcze jeden serwis i... przegrała cztery kolejne akcje. A zarazem i cały dziwny mecz. W meczu o finał Costoulas zagra z doświadczoną Niemką Anną-Leną Friedsam, niegdyś 45. na liście WTA, mającą w karierze dwa finały w głównym tourze rozgrywek: w Lyonie i Linzu.