Magda Linette nie grała w ostatnich dniach, po pożegnaniu z turniejem w Charlestone miała więc trochę wolnego. Planowała wspomóc reprezentację Polski w spotkaniu Billie Jean King Cup ze Szwajcarią, została powołana przez kapitana kadry Dawida Celta, ale z uwagi na sprawy rodzinne zrezygnowała z wyjazdu do Biel. Nie wróciła więc na korty twarde, od dziś kontynuuje rywalizację na mączce, którą rozpoczęła przecież w USA. Poznanianka zgłosiła się do turnieju WTA 250 w Rouen - też na kortach ziemnych, ale w nowoczesnej hali. Jeszcze rok temu w podobnych imprezach mogła liczyć nawet na jedynkę w drabince, dziś rozstawienia nie ma, tak bardzo spadła na światowej liście. Przy czym, zaznaczmy, na samo losowanie nie mogła narzekać. Przydzielono jej niespełna 21-letnią Francuzkę Elsę Jacquemot, notowaną blisko 100 miejsc niżej w rankingu, dla której owa 155. pozycja jest niewiele gorsza od rekordowej w karierze. A później drabinka też nie wygląda wcale źle. Przy czym akurat na Jacquemot na tej nawierzchni trzeba szczególnie uważać. Gdy jesienią 2020 roku Iga Świątek sięgała po swój pierwszy tytuł na kortach Rolanda Garrosa, niemal dokładnie o dwa lata młodsza od Polki Francuzka dostała puchar za wygranie zmagań juniorskich. Wtedy po drodze pokonała m.in. Lindę Noskovą czy Alexandrę Ealę. Tyle że w zmaganiach zawodowych jak na razie pewnej bariery nie jest w stanie pokonać. Magda Linette została przełamana, wtedy zasłabł kibic Dla Magdy Linette te pierwsze miesiące w roku są wyjątkowo ciężkie - nie obroniła punktów za zeszłoroczny półfinał w Australian Open, dość szybko żegnała się z większością turniejów. Jakąś nadzieję dały już zmagania w Charleston, choć tamtejsza mączka jest nietypowa, inna niż europejskie korty ziemne. Stąd też duża niepewność przed rywalizacją w Rouen, a w tym mieście w Normandii poznanianka jeszcze nie grała. W hali, gdzie na twarde podłoże wysypano mączkę. Reprezentantka Polski miała dość niepewny początek, rywalka się zresztą nie patyczkowała. Często grała przez środek, za to bardzo mocno, wkładała całą siłę w swoje uderzenia. I przełamała Linette na 3:2, choć starsza z tenisistek była przekonana, że gem powinien trwać dalej, bo piłka po ataku Francuzki wylądowała na aucie. Wizyta na korcie chińskiej arbiter Jennifer Zhang sprawiła jednak, że z breaka mogła cieszyć się Jacquemot. Grę wznowiono jednak dopiero po kilku minutach, na trybunach źle poczuł się jeden z kibiców, potrzebne było wsparcie medyków. Linette zareagowała wyśmienicie - szybko odrobiła straty, później kolejny raz przełamała rywalkę, odskoczyła na 5:3. Nie domknęła jednak tak szybko seta - jej rywalka coraz bardziej ryzykowała, uderzała mocniej - i trafiała. Na szczęście dla Polki, nie przez cały czas. Poznanianka w samej końcówce była jednak bardziej dokładna, świetną akcją po returnie wywalczyła sobie piłkę setową i tej szansy tym razem nie wypuściła z rąk. Nie pozwoliła Francuzce przejąć inicjatywy, zmuszała ją do grania slajsów, aż w końcu sprawiła, że Jacquemot nie zdążyła do piłki. I wygrała partię 7:5. Koncert Magdy Linette w drugim secie. Tylko raz była w opałach, a później rozbiła zniechęconą rywalkę To był kluczowy moment, bo z polskiej faworytki tego starcia jakby zeszła presja. Grała już zdecydowanie luźniej, kontrolowała wydarzenia na korcie. Gdy trzeba było, uderzała mocno, odpowiadała siłą na siłowej zagrania Jacquemot. Ale gdy sytuacja tego wymagała, grała technicznie, kątami. No i przede wszystkim - Linette uspokoiła publiczność. W połowie pierwszego seta na trybunach zjawiło się bowiem całkiem sporo uczniów miejscowych szkół - stworzyli wrzawę, która wtedy pchnęła Jacquemot do odrabiania strat. W drugim secie młodzi kibice byli już cicho, patrzyli na koncert poznanianki. Nie przez cały czas, bo Linette zdarzały się błędy, ale przez większość czasu. Francuzka zaś sprawiała wrażenie coraz bardziej zniechęconej, ryzyko jej nie pomagało, gorzej biegała, podejmowała złe decyzje. Poznanianka miała drobne problemy w trzecim gemie, przy swoim serwisie - cztery break-pointy dla Jacquemot były tak naprawdę jej ostatnią szansą. Nie wykorzystała ich wtedy, nie dostała już kolejnych. Linette wygrała więc 7:5, 6:1 - awansowała do drugiej rundy. W niej zmierzy się z lepszą zawodniczka z wtorkowego spotkania Rosjanki Anny Blinkowej (WTA 45, nr 8 w turnieju) z Serbką Nataliją Stevanović (WTA 204), która wcześniej przeszła tu kwalifikacje.