W połowie kwietnia zeszłego roku Weronika Falkowska toczyła dość zacięty bój na mączce z samą Jelena Rybakiną, w pojedynku Kazachstan - Polka w Billie Jean King Cup. Była wtedy w połowie trzeciej setki rankingu, dobrze poczynała sobie w turniejach ITF, miała niedaleką drogę do uzyskania prawy walki w eliminacjach Wielkich Szlemów. Nie udało się, ostatnim przebłyskiem było wygranie w czerwcu turnieju ITF W35 w austriackim Pörtschach am Wörther See. Te punkty właśnie, po 52 tygodniach, odpadł z jej dorobku - stąd i tak wielki spadek. W opublikowanym dzisiaj najnowszy rankingu WTA przewodzi Iga Świątek, to nic nowego od listopada zeszłego roku. Falkowska była dotąd siódmą Polką w rankingu, właśnie spadła o dwie lokaty: za Urszulę Radwańską i Ginę Feistel. Jest w sytuacji, w której latem zeszłego roku znalazła się Maja Chwalińska. Ona zdołał się odbić, dziś też puka powoli do wielkoszlemowych kwalifikacji. I niewykluczone, że za dwa miesiące powalczy o główną drabinkę US Open. Efektowna wygrana Weroniki Falkowskiej w Szwecji. Idealny prezent na urodziny Inaczej wygląda zaś sytuacja Falkowskiej, która po utracie punktów za turniej w Austrii spadła na 523. miejsce. Za trzy, cztery tygodnie będzie miało to ogromne znaczenia, 24-letnią zawodniczkę czekać będzie przebijanie się nawet przez kwalifikacje w małych turniejach. Teraz też zresztą musi to robić, choć impreza w szwedzkim Ystad ma trochę większą rangę - W50. Polce zabrakło jednak trochę do miejsca w głównej części zmagań, w eliminacjach jest rozstawiona z czwórką. Na urodziny sprawiła zaś sobie piękny prezent. Zmagania w Szwecji Falkowska zaczęła bowiem od pojedynku z 29-letnią Nigeryjką Adesuwą Osabuohien. Zakończyła je niemal tak, jak niedawno Iga Świątek swój bój we French Open z Anastazją Potapową - wygrała "rowerem". Trwało nieco dłużej, blisko godzinę, ale trzeba też pamiętać, że na tym poziomie zawodniczki same chodzą po piłki w eliminacjach. No i Nigeryjka zdobyła więcej punktów niż wówczas Rosjanka, miała nawet w gemie otwarcia cztery szanse na punkt, a w kolejnym: break pointa. I to by było na tyle pod względem emocji: Falkowska pozwoliła rywalce zdobyć jeszcze sześć punktów w tej partii i siedem w całej kolejnej. Zakończyła wygraną 6:0, 6:0 - pierwszy raz od jesieni 2021 roku. O główną drabinkę Polka powalczy we wtorek z Bułgarką Lią Karatnczewą.