8 grudnia Kamil Majchrzak, 77. wtedy tenisista listy ATP, a zarazem rakieta numer dwa w Polsce, przekazał w mediach społecznościowych, że badania antydopingowe przeprowadzone w Azji, dały w jego wypadku wynik pozytywny. "Zmuszony jestem przekazać niezwykle trudną i druzgocącą dla mnie informację. W październiku i listopadzie 2022 przeszedłem kontrole antydopingowe, których wynik okazał się być pozytywny. Z całą stanowczością podkreślam, że nigdy, przenigdy świadomie nie zażyłem żadnej zakazanej substancji. Pozytywny wynik jest dla mnie ogromnym szokiem" - napisał wówczas zawodnik, który dziś występowałby w polskiej reprezentacji w United Cup w Australii. Zapowiedział przy tym, że rozpoczął "najtrudniejszą walkę w swoim życiu, o udowodnienie swojej niewinności i powrót do sportu, który kocha". Trzy, a nawet cztery pozytywne próbki polskiego tenisisty Badania przeprowadzone w Bułgarii, Japonii i Korei Południowej wykazały, że u polskiego tenisisty raz wykryto substancję o nazwie SARM S-22 oraz metabolit LGD-4033, zaś w dwóch próbkach substancję SARM S-22 i metabolit PPARδ. Później "Rzeczpospolita" podała, że w listopadzie Majchrzak był też testowany przez POLADA, co dało czwarty pozytywny wynik - z jeszcze innymi zakazanymi środkami. Polak został zawieszony w prawach startów, ale mógł do 14 grudnia poprosić o zbadanie próbki B - co zresztą uczynił. Niestety, wyniki potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia. " Oznacza to, że wynik analiz laboratoryjnych jest ostateczny i sprawa zostanie przekazana do ITIA" - napisano. Sprawa trafi więc teraz do International Tennis Integrity Agency, która podejmie decyzję o karze dla polskiego tenisisty. Bardzo prawdopodobne, że będzie to kilku-, nawet czteroletnia, dyskwalifikacja. Majchrzak ma czego żałować. Na początku grudnia zgłosił się do Australian Open i miał zapewnione miejsce w drabince głównego turnieju. Był też przewidziany do występów, jako męska rakieta numer dwa, w United Cup. Ostatecznie zastąpił go w tej roli Daniel Michalski, a Polska awansowała już do półfinału.