Amerykanka Peyton Stearns wygrała turniej WTA w Rabacie po pokonaniu w finale Mayar Sherif z Egiptu 6:1, 6:2. Triumf w finale to jednak tylko część tego, co ta młoda zawodniczka osiągnęła w tej imprezie, bo już wcześniej dokonała niemal cudu, odrabiając straty w niemal niemożliwej do uratowania sytuacji. Jej zwycięstwo, a także kulisy meczu w ćwierćfinale, przykuły uwagę kibiców tenisa. Również zachowanie Amerykanki tuż po zwycięstwie, a także podczas sesji zdjęciowej już z trofeum, pokazują, że mamy do czynienia z bardzo nietuzinkową postacią. Która może wnieść do tenisowego świata sporo świeżości i pozytywnego szaleństwa. Niewiarygodny powrót i akrobacje na korcie Przypomnijmy, że Amerykanka w ćwierćfinale turnieju WTA w Rabacie pokonała wyżej notowaną Lucię Bronzetti. Włoszka była już właściwie pewna zwycięstwa, prowadziła w trzecim secie 5:0, a w decydującym gemie 40:30 i serwowała po mecz, ale na korcie wydarzył się niemal cud i to zawodniczkę z USA zobaczyliśmy w półfinale. To jeden z najbardziej spektakularnych powrotów w historii tenisa i niebywały pokaz wiary w to, że każdą sytuację da się odwrócić. To dało Stearns takiego wiatru w żagle, że w półfinale i finale nie było na nią mocnych, a mecz decydujący o wywalczeniu trofeum to był już teatr jednej aktorki. Zresztą, widać wyraźnie, że amerykańska zawodniczka ma w sobie sporo talentu i potrafi zrobić show. Już na korcie zaprezentowała stanie na jednej ręce, co zresztą powtórzyła także na niesamowitej sesji zdjęciowej z trofeum. Jej akrobacje robią wrażenie i wychodzą mocno poza schemat. Na coś takiego z pewnością nie zdecydowałaby się żadna z czołowych tenisistek, ani Iga Świątek ani Aryna Sabalenka. Stearns nie zamierzała jednak stosować się do obowiązujących kanonów, tylko pokazała odrobinę pazura. I, jak sama mówi, drzemiącego w niej psa. Czy w Rolandzie Garrosie będzie miała okazję, żeby znów błysnąć? Czekamy.