Decyzja organizatorów Wimbledonu może wywołać efekt domina. Wiele wskazuje na to, że do startu w rozpoczynającym się już 2 maja Italian Open tenisiści z Rosji i Białorusi nie zostaną dopuszczeni. Podobnie mogą zostać potraktowani także w kolejnych turniejach. Jak informuje "The Times", w sprawę mocno zaangażował się sam premier Włoch Mario Draghi. Zlecił on przygotowanie odpowiedniej wykładni prawnej, która umożliwi postawienie szlabanu przed sportowcami posiadającymi paszporty rosyjskie i białoruskie. Wojna w Ukrainie. Mocny zwrot na światowych kortach? Na liście startowej Italian Open znalazło się 11 takich tenisistów i tenisistek. Wśród nich m.in. Ludmiła Samsonowa i Aryna Sabalenka, czyli przeciwniczki Igi Świątek pokonane przez nią w decydującej fazie zakończonego w miniony weekend turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Pojawiły się jednocześnie głosy, jak na razie nieoficjalne, że rośnie polityczna presja, by bez Rosjan i Białorusinów przeprowadzić również tegoroczny French Open. Po prezydenckiej reelekcji Emmanuela Macrona taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny. Jeśli tak się stanie, trudno sobie wyobrazić, by tenisiści z krajów bezpośrednio zaangażowanych w zbrojna agresję na niepodległą Ukrainę, mogli wziąć udział w US Open, który zamyka sezon zmagań wielkoszlemowych. Zanosi się zatem na dziejowy klincz w światowym tenisie. Władze ATP i WTA konsekwentnie sprzeciwiają się restrykcjom uderzającym w Rosjan i Białorusinów. ZOBACZ TAKŻE: