28 sierpnia Maria Sakkari przegrała w pierwszej rundzie US Open z Rebeką Masarovą 4:6, 4:6. Po tym spotkaniu przeżyła kryzys emocjonalny i poważnie rozważała odpoczynek od tenisa. Otrzymała jednak wielkie wsparcie od bliskich i kolegów z touru, co jej zdaniem było głównym powodem chęci dalszej gry. Na US Open na korcie czuć narkotyki. Sensacyjna opowieść tenisistki Życiowy sukces Amerykanki, faworytka za burtą W San Diego w pierwszej rundzie Sakkari miała... wolny los i dopiero w 1/8 finału przystąpiła do gry. Tam jednak nie musiała się szczególnie przemęczać, bowiem Kolumbijka Camila Osorio w drugiej partii, przy stanie 2:2, skreczowała. Greczynka pierwszego seta wygrała 6:3. Jej ćwierćfinałową rywalką była Amerykanka Emma Navarro, notowana 52. pozycje niżej w rankingu WTA. Jednak dla Sakkari, która ewidentnie przeżywa słabszy okres w karierze, okazała się to przeszkoda nie do przejścia. Już w pierwszej partii widać było pewne problemy Greczynki, która przegrała aż trzy swoje gemy serwisowe i Navarro mogła cieszyć się z wygranej w tym secie 6:4. W secie numer dwa obraz gry całkowicie się odmienił. Na kort wyszła "stara" Sakkari i zdemolowała rywalkę 6:0, przypominając, że przecież cały czas znajduje się w czołowej "10" rankingu WTA. Jednak niezrażona "bajglem" Navarro, która walczyła o swój życiowy sukces, postawiła faworyzowanej rywalce trudne warunki. Do stanu 6:6 na korcie trwała zacięta walka, którą musiał rozstrzygnąć tie break. Tam nieoczekiwanie to Amerykanka zaprezentowała się zdecydowanie lepiej i szybko "ustawiła" sobie grę, wychodząc na prowadzenie 4:0. Nie oddała go już do końca, wygrywając tę część spotkanie 7:4 i awansując do półfinału turnieju w San Diego, gdzie czeka na nią rodaczka Sofia Kenin. Dla Navarro to niezwykły moment, bo po raz pierwszy w karierze pokonała tenisistkę z czołowej "10" rankingu WTA. Koszmar rywalki Świątek trwa. Nie do wiary, to już 15 turniejów