Alexander Zverev miał spory apetyt na poprawę życiowego wyniku na Wimbledonie. W 2017 i 2021 roku udało mu się dotrzeć do czwartej rundy, a tym razem na tym etapie na jego drodze stanął Taylor Fritz. Jak się okazało, Amerykanin okazał się zbyt silnym przeciwnikiem dla Niemca. Zverev błyszczał formą na Wimbledonie. Pobicie życiowego rekordu było w zasięgu Alexander Zverev podchodził do tegorocznego Wimbledonu w wysokiej formie. W drugiej połowie maja niemiecki tenisista zaprezentował się ze świetnej strony podczas Internazionali d'Italia. W finale turnieju rangi ATP 1000 rozbił Nicolasa Jarry'ego w dwóch setach (6:4 i 7:5) i mógł cieszyć się z prestiżowego triumfu na ziemnej nawierzchni. 27-latek był dosłownie o krok od dubletu. Swoją formę z Wiecznego Miasta przeniósł bowiem do Paryża. Tam po ponad 3,5-godzinnej batalii uległ ostatecznie Carlosowi Alcarazowi (3:6, 6:2, 7:5, 1:6, 2:6) i nie mógł cieszyć się z pierwszego tytułu na French Open. Później przyszła jeszcze porażka z Hubertem Hurkaczem podczas turnieju w Halle, ale wydawało się jasne, że w tym roku Zverev poprawi swój najlepszy wynik na Wimbledonie. Nigdy nie udało mu się jeszcze przejść przez czwartą rundę. Zverev już witał się z gąską, ale Fritz zaliczył fenomenalny comeback W tym roku Niemiec przez pierwsze trzy rundy przeszedł jak burza. W pojedynkach z Roberto Carballesem Baeną, Marcosem Gironem i Cameronem Norriem nie stracił nawet seta. Jasne było, że starcie z Taylorem Fritzem będzie dla niego większym wyzwaniem, ale 27-latek podchodził do niego w roli faworyta. Swoją pozycję udowodnił w pierwszych dwóch setach. Po zwycięstwach 6:4 i 7:5 Zverev przyzwyczajał się już zapewne do myśli o kolejnym triumfie. Niestety dla niego, Fritz miał zgoła odmienne plany. Amerykanin zanotował fantastyczny powrót. Wyniki 6:4, 7:6 i 6:3 wystarczyły do tego, by odwrócić rezultat i awansować do kolejnej rundy. Tym samym potwierdziło się, że Wimbledon pozostaje dla czwartej rakiety świata "przeklęty". Dotąd jego najlepszymi wynikami na londyńskich kortach był dwukrotny awans do czwartej rundy. W tym roku może dopisać sobie trzeci taki przypadek, ale z pewnością Niemiec nie będzie z tego powodu zadowolony.