Turniej WTA w Rzymie, będący jednym z najważniejszych sprawdzianów przed zbliżającą się rywalizacją na kortach Rolanda Garrosa, jest niezwykle mocno obsadzony i od początku zapowiadał się niezwykle emocjonująco. Mało kto jednak przypuszczał, że dojdzie do aż takiej rzezi faworytek. Kolejna niespodzianka w Rzymie, gwiazda za burtą Do tej pory największą sensacją była porażka Aryny Sabalenki, która w dwóch setach przegrała z Amerykanką Sofią Kenin, choć była stawiana w roli jednej z największych faworytek cały zmagań. Podobnie należy traktować porażki, jakich doznały Jessica Pegula czy Karolina Pliskova. Teraz do tego grona dołączyła Ons Jabeur. Już pierwszy set starcia z Paulą Badosą kompletnie nie układał się po myśli Tunezyjki. Numer "7" rankingu WTA przegrała pierwsze pięć gemów i dopiero w szóstym zdołała wygrać swoje podanie. Hiszpanka jednak nie pozwoliła jej na nic więcej i w pierwszej partii wręcz zdemolowała wyżej notowaną rywalkę, wygrywając 6:1. W drugiej pojedynek był bardzie wyrównany, bo Jabeur w pewnym momencie, po przełamaniu Badosy, wyszła na prowadzenie 3:1 i zdawało się, że jest na dobrej drodze do odrobienia straty seta. Potem jednak przegrała trzy swoje podania z rzędu i nawet kolejne przełamanie w ósmym gemie na niewiele się zdało. Tunezyjka przegrała seta 4:6, a całe spotkanie 0:2 i pożegnała się z turniejem. Zawstydzające pustki na trybunach w trakcie meczu Igi Świątek