Notowana na siódmym miejscu w rankingu WTA Rybakina potrzebowała półtorej godziny i dwóch setów, by pokonać Niemkę Jule Niemeier i zameldować się w drugiej rundzie turnieju WTA w Stuttgarcie. Reprezentantka Kazachstanu po meczu była pytana nie tylko o swoją formę, ale też o sprawy, które w ostatnich miesiącach na równi z wynikami emocjonują tenisowych fanów. A mianowicie o starty Rosjan i Białorusinów. Sabalenka czuje nienawiść Tenis, szczególnie w żeńskim wydaniu, stał się w ostatnich miesiącach dyscypliną pełną napięć pomiędzy zawodniczkami. Spowodowane jest to w dużej mierze faktem, że Rosjanki i Białorusinki cały czas mogą rywalizować tam w międzynarodowych zawodach, często mierząc się z zawodniczkami z Ukrainy. Pojawiają się prowokacje, konflikty i sporo emocji, generowanych często przez same zainteresowane. Nic dziwnego, że większość tenisistek związanych, w ten czy inny sposób z Rosją, jest na konferencjach prasowych pytana również o sprawy związane ze startami zawodniczek z tego kraju na największych światowych turniejach. Nie tak dawno Aryna Sabalenka stwierdziła, że spotkała się z "nienawiścią" w szatni nie tyle ze strony zawodniczek, co członków ich sztabów szkoleniowych. Podczas turnieju w Stuttgarcie również odpowiadała na pytania o hej, który na nią spada. Zawodniczka przyznała, że czuje nienawiść rywalek właściwie tylko z powodu urodzenia się na Białorusi. Sprawdź także: Krejcikova dolała oliwy do ognia ws. Rosjanek Kolejna gwiazda popiera starty Rosjan Większość tenisowego świata staje po stronie Ukrainek, chociaż tuż po agresji Rosji na Ukrainę władze światowego tenisa podjęły decyzję, że zawodnicy i zawodniczki z kraju Władimira Putina wciąż będą mogli występować na kortach, choć - pod neutralną flagą. Nie wszyscy jednak na to przystali - organizatorzy Wimbledonu w ubiegłym roku zdecydowali, że nie dopuszczą Rosjan i Białorusinów do rywalizacji. Zapłacili za to surową cenę - wielkoszlemowy turniej został "wykrojony" z rankingów. Większość oczywiście nie oznacza, że wszyscy. Urodzona w Moskwie, ale reprezentująca Kazachstan Jelena Rybakina po meczu w Stuttgarcie została zapytana o to, czy podobnie jak Sabalenka, musi mierzyć się z niechęcią ze strony rywalek, a także o jej stosunek do występów zawodniczek z Rosji i Białorusi na turniejach WTA. I, jak można było się spodziewać, gwiazda nie widzi w tym niczego złego, argumentując, że restrykcje w tenisie obowiązują. - Nie miałam żadnych tego typu doświadczeń, ale uważam, że właściwe jest dopuszczenie ich do startu, tak jak i w całym tourze. Zresztą, restrykcje obowiązują. Nie mają flagi, nie mają niczego. W końcu każdy zawodnik chciałby występować w największych turniejach - powiedziała Rybakina.