Partner merytoryczny: Eleven Sports

Tytuł Polki w sobotę, teraz kolejny sukces. Niemka była o ponad 100 miejsc wyżej

Sobotnio-niedzielne zmagania w portugalskim Faro dostarczyły polskim kibicom sporych wrażeń - najpierw tytuł w zawodach ITF W35 w rywalizacji deblowej wywalczyła Weronika Falkowska, dzień później swój największy sukces w profesjonalnej karierze osiągnęła Monika Stankiewicz. Obie miały przenieść się do Loule, by tam grać w kolejnych zawodach. I choć to miasteczko oddalone o ledwie 10 km, to dotarła tam tylko Falkowska. I we wtorek wygrała arcyważny dla siebie mecz z Niemką notowaną o ponad 100 miejsc wyżej w rankingu WTA.

Weronika Falkowska
Weronika Falkowska/IMAGO/Claudio Gärtner/Imago Sport and News/East News/East News

Na południu Portugalii można jeszcze rozgrywać spotkania na powietrzu, a nie pod dachem, tenisistki więc z tej całkiem przyjemnej pogody korzystają. Najpierw rywalizowały w Quinta da Lago, w zeszłym tygodniu w Faro, teraz zaś w położonym tuż obok Loule. 

Faro było szczęśliwe tak dla Weroniki Falkowskiej, która wygrała turniej ITF W35 w deblu, jak i dla Moniki Stankiewicz. Ta druga, wciąż niespełna 18-letnia, dopiero po raz szósty rywalizowała z seniorkami, przebijała się przez kwalifikacje, a ostatecznie całe zawody wygrała. W efekcie w najbliższy poniedziałek znajdzie się w siódmej setce listy WTA, o blisko 320 pozycji wyżej niż była dotąd. Z gry w Loule już zrezygnowała, odczuwa już zmęczenie po bardzo długim sezonie.

Falkowska zaś ma z tym rankingiem spory problem.

Weronika Falkowska rywalizuje w turnieju TF W35 w Loule. Świetny początek, wyżej notowana Niemka pokonana

Zawodniczka Górnika Bytom jeszcze w zeszłym roku była w trzeciej setce światowej listy, w Billie Jean King Cup toczyła zacięty i miły dla oka bój z Jeleną Rybakiną. Tyle że dziś jest 562., ma ogromne problemy od blisko roku, wyjątkiem był właściwie tylko marcowy turniej w Burundi. Od połowy sierpnia wygrała tylko jedno z sześciu spotkań w tourze i nawet całkiem udane występy w grze podwójnej nie są w stanie przykryć tego stanu rzeczy. Bo dla 24-letniej tenisistki podstawą egzystencji są jednak turnieje singlowe.

W Loule zawodniczka z Warszawy wylosowała w drabince młodszą od siebie o rok Niemkę Antonię Schmidt, która też od końca lata nie potrafiła wygrać spotkania. Tyle że ona wybierała mocniejsze turnieje, z większą pulą nagród, które wywołują też większe zainteresowanie u tenisistek nawet z drugiej setki rankingu. Niewykluczone, że imprezę W35 w Loule wybrała po to, by dłużej tu pograć, złapać odpowiedni rytm.

Weronika Falkowska wywalczyła kolejny tytuł deblowy w sezonie 2024/Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP

Polka wygrała pierwszego seta 6:2, co by mogło wskazywać na dość jednostronny pojedynek. Nic z tego, Falkowska odskoczyła na 2:0, a cztery kolejne gemy były bardzo długie, szanse miały w nim obie. O dziwo, mimo aż 10 break pointów obyło się bez przełamań, a później Polka wreszcie skorzystała z okazji i wywalczyła drugiego breaka. To zaś załatwiło sprawę.

Gdy w drugiej partii Falkowska prowadziła już 4:2, wszystko było na dobrej drodze do zameldowania się wśród 16 najlepszych tenisistek w turnieju. Kryzys przyszedł w siódmym gemie, gdy Polka prowadziła 4:3 i 40:30 - przegrała siedem kolejnych akcji. I dwukrotnie musiała gonić wynik, by doprowadzić do tie-breaka. W nim na szczęście byłą już lepsza, awansowała do drugiej rundy.

Turniej ITF W35 w Loule (korty twarde). Pierwsza runda

Weronika Falkowska - Antonia Schmidt (Niemcy) 6:2, 7:6(4). 

Weronika Falkowska - Jelena Rybakina 0:2. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Weronika Falkowska/FOTO OLIMPIK/NurPhoto via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem