- Wydawało się, że Roger będzie miał ten finał pod kontrolą, a później nagle troszkę role się zmieniły i to Čilić wyglądał na tego, który może być górą - mimo gry z takim zawodnikiem jak Federer. Koniec końców, klasę, wytrzymałość psychiczną i fizyczną pokazał Roger. Cieszę się, że jeszcze możemy oglądać go w akcji. Nie oszukujmy się - wydaje się, że jest już bliżej niż dalej do jego zakończenia kariery. Jeszcze jeden sezon, może dwa możemy cieszyć się, oglądając Szwajcara - ocenia była zawodowa tenisistka, finalistka miksta podczas Rolanda Garrosa 2012 Klaudia Jans-Ignacik. Co powoduje, że już 36-letni Federer jest w stanie pokonywać dużo młodszych rywali? - Czy ci 22/23-latkowie mają tyle siły? Mają tyle, aby dojść do tych czwartych rund, maksymalnie ćwierćfinałów i później mogliśmy zobaczyć, co się działo z Koreańczykiem Hyeonem Chungiem czy Brytyjczykiem Kyle’em Edmundem. Oni jeszcze nie wytrzymują trudów spotkania pięciosetowego. Roger jest już do tego przyzwyczajony. Po drugie, on nie gra turniejów tydzień po tygodniu. Wybiera sobie imprezy, w których będzie startował i oszczędza siły tylko na te najważniejsze. To też ma bardzo duże znaczenie. Doskonale zna swój organizm, całe te cykle przygotowawcze. Wie, jak rozłożyć wszystko punkt po punkcie, aby najlepszą formę przygotować na wielkiego szlema - mówi Jans-Ignacik. Czy 2018 rok będzie zdominowany przez Wozniacki, Halep i być może Angelique Kerber, która także udanie rozpoczęła sezon? - Ciężko u kobiet coś przewidzieć, bo jest jeszcze kilka innych zawodniczek jak Muguruza, które na pewno będą chciały walczyć o te najwyższe trofea. Osobiście bardzo cieszę się, że Caroline Wozniacki triumfowała. Znam ją wiele lat, jej tatę również. I też się popłakałam, jak ona w końcu wygrała tę piłkę meczową. Widać było, jak ona bardzo chce zdobyć ten tytuł. Oczywiście, szacunek dla Simony Halep, która walczyła - był to chyba dla niej jeden z cięższych turniejów. W każdym meczu miała jakieś tam problemy - tu kostka, tu piłki meczowe - i dotarła do finału, i jeszcze tak piękne walczyła do ostatniej piłki. W tenisie kobiecym też jest fala młodych, które wchodzą, ale jest również fala takich, które dostały drugie życie - dziewczyn, które uwierzyły, że po 25. roku życia można jeszcze osiągać sukcesy, nawet jeśli do tej pory nie rokowało się, że te sukcesy się pojawią. Na pewno na tym Australian Open - zarówno jeśli chodzi o kobiety, jak i mężczyzn - można było zobaczyć, że idą zmiany. To nie będą takie zmiany, że od razu od Rolanda Garrosa wszystko się zmieni i nagle tych starszych mistrzów nie będzie, ale już zaczyna się taka nowa era - podkreśla Jans-Ignacik. W turnieju kobiet rywalizowały trzy reprezentantki Polski - Agnieszka Radwańska i Magda Linette przegrały w trzeciej rundzie, a Magdalena Fręch - w pierwszej. - Bardzo się cieszę, że Magda Fręch robi takie postępy. Jej pierwszy wielkoszlemowy turniej, przez pierwsze kwalifikacje przebrnęła fantastycznie. Trafiła na bardzo trudną, doświadczoną rywalkę Carlę Suarez Navarro, która wielokrotnie grała w takich turniejach, była wysoko w rankingu WTA. I Magda przestraszyła się trochę nazwiska, ale było to jej jedno z pierwszych spotkań z taką rywalką, więc musiała poznać z czym to się je. Jestem przekonana, że kolejne mecze, które będzie rozgrywała z takimi zawodniczkami, już będą coraz częściej szły na jej konto, bo będzie wiedziała, że wcale nie ma do nich tak daleko; że nie brakuje jej umiejętności, tylko właśnie takiego sposobu myślenia, że ona może z nimi wygrać. - Magda Linette - fantastycznie, bardzo się cieszę, że dalej pnie się w górę i uwierzyła w siebie. Zeszły rok był bardzo dobry w jej wykonaniu, też trzecia runda, ale na Rolandzie Garrosie. Bardzo dobrze przepracowała zimę. Widać, że ma cel i wszystko ułożone dookoła. Trener, trener przygotowania fizycznego, fizjoterapeuta i psycholog, teraz jeszcze menedżer, więc coraz lepiej rozwija się jej kariera. - Jeżeli chodzi o Agnieszkę Radwańską, wszyscy w Polsce zastanawiają się: co dalej, jak to będzie wyglądało? Cóż, cierpliwości. Dajmy mistrzyni trochę czasu. Przez wiele lat była na szczycie, przez chyba 10 lat w pierwszej dziesiątce na świecie, więc jeśli ktoś ma trochę słabszy okres to widocznie potrzebuje tego czasu, by się odbudować - kończy Klaudia Jans-Ignacik, która do niedawna była także kapitanem reprezentacji Polski w rozgrywkach Pucharze Federacji. W singlu mężczyzn nie wystąpił żaden Polak. W grze podwójnej Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo odpadli w ćwierćfinale, podobnie jak Marcin Matkowski i Pakistańczyk Aisam-ul-Haq Qureshi. W drugiej rundzie debla kobiet przegrały Magda Linette i Kazaszka Zarina Dijas oraz Alicja Rosolska i Amerykanka Abigail Spears.