Format tych rozgrywek pozwala na takie rozstrzygnięcie. Debel jest dopiero piątą grą w kolejności, wcześniej rozgrywane są cztery single, a do zwycięstwa potrzeba trzech wygranych pojedynków. Interia: Jak długo gra pani w tenisa? Klaudia Jans-Ignacik: - Całe życie. Myślę, że to będzie około 20 lat, a że mam 30, a 31 skończę w tym roku, to troszeczkę tych lat spędziłam na korcie. Dlaczego zdecydowała się pani akurat na tę dyscyplinę? - Wcześniej trzy lata pływałam i jednocześnie tata z mamą zaprowadzali mnie na korty. Tenis był jednak dyscypliną, która miała lepszą przyszłość niż pływanie w basenie od ściany do ściany. I gdy miałam dziewięć lat zdecydowaliśmy, że lepiej postawić na tenis. Dlaczego zdecydowała się pani na grę w parze z Alicją Rosolską? - To było dawno temu. Na jednym z turniejów zagrałyśmy razem, zaskoczyło, nasza przygoda trwała prawie osiem lat. Dwukrotnie byłyśmy na igrzyskach olimpijskich, wygrałyśmy też turniej WTA. Przyszedł jednak taki moment, że stwierdziłyśmy, że jakby coś się wyczerpało i chcemy spróbować gry z innymi partnerkami i od trzech, czterech lat kontynuujemy karierę osobno.A kiedy zdecydowała się pani, by postawić na debla, kosztem gry pojedynczej? - To było prawie dziewięć lat temu. Wynikało to z tego, że bardzo chciałyśmy zagrać na igrzyskach olimpijskich w Pekinie i nasz sponsor, wtedy firma Prokom, bardzo chciała, żeby była drużyna i postanowiłyśmy grać więcej debla, z sukcesami, i tak zostało. Później było już bardzo ciężko wrócić do singla, ale nie żałuję. Ciężko wrócić do formy po urlopie macierzyńskim? - Nie było łatwo. Pamiętam, że po pierwszych treningach były takie bóle mięśniowe, jakich nigdy nie miałam. Wiedziałam, że będę musiała poświęcić trochę więcej czasu, żeby dojść do formy, niż to miało miejsce wcześniej po jakieś kontuzji, ale warto było wrócić. Co widać po Australian Open 2015, gdzie doszła pani do ćwierćfinału gry podwójnej. - To jest mój najlepszy wynik, jeśli chodzi o debla. Ciężko pracowałam na niego i on nie wziął się z niczego. Cały poprzedni rok poświęciłam na to, by zdobyć miejsce w rankingu, które pozwalałoby mi grać w turniejach wielkoszlemowych, by znaleźć stałą partnerkę, co mi się udało. W tym roku będę grała z Andreją Klepacz ze Słowenii. To pozytywnie wpłynęło na nas obie, jak również świadomość, że gramy razem, niezależnie czy jeden turniej wyjdzie nam lepiej, a drugi trochę gorzej. Mam taką pewność, że na korcie możemy na siebie liczyć. Jaki będzie wynik meczu Polska - Rosja? - Wygramy, ale jest mi obojętne w jakim stosunku. Czyli niekoniecznie musi pani wyjść na kort? - Nie obrażę się, jeśli cały mecz będzie rozstrzygnięty już po singlach. Rozmawiał: Paweł Pieprzyca