"Novak, Novak" - niosło się z trybun po udanych akcjach pary Djoković/Pospisil w Adelajdzie. Serbski gigant zgłosił się do tego turnieju po uzyskaniu ponownego pozwolenia na przylot do Australii, w ramach przygotowań do Australian Open. Oczywiście celem numer jeden jest dla Djokovicia turniej singlowy, w którego drabince jest "jedynką". Mecz 25-letniego tenisisty z Francuzem Constantem Lestienne zaplanoano na wtorek, więc "Nole" zaczął starty w Australii od rywalizacji deblowej. I zaczął nie tak, jak się wszyscy spodziewali. Wygrany pierwszy set przez Djokovicia i Pospisila. A później niespodzianka Dla Djokovicia rywalizacja deblowa nigdy nie była priorytetem, chyba że dotyczyła występów dla Serbii w Pucharze Davisa czy innych rozgrywkach. W ramach turniejów ATP triumfował tylko raz, w 2010 roku w londyńskim Queen's Clubie. W Adelajdzie partnerem Serba był Vasek Pospisil - 32-letni Kanadyjczyk, kiedyś deblowa "czwórka" i triumfator Wimbledonu. Faworyci w pierwszym secie raz przełamali duet Tomislav Brkić/Gonzalo Escobar i wygrali go 6-3. To spotkało się ze świetnym przyjęciem ze strony kibiców, którzy sympatyzowali ze Serbem. Później sytuacja się jednak odwróciła - w drugiej partii Brkić i Escobar przełamali rywali w czwartym gemie, a później, do końca seta, obronili wszystkie sześć break pointów, jakie mieli rywale! Decydował więc super tie-break, a w nim Serb z Kanadyjczykiem prowadzili 4-3, by przegrać pięć piłek z rzędu, a cały mecz: 6-4, 3-6, 5-10. "Nole" czekał na mecz w Australii prawie 23 miesiące Mimo że spotkanie nie ułożyło się po myśli Djokovicia, serbski as po meczu rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Dla niego był to powrót na australijskie korty po blisko 23 miesiącach - swój poprzedni mecz rozegrał w finale Australian Open z Danniłem Miedwiediewem 8 lutego 2021 roku. Wtedy wywalczył w Melbourne dziewiąty tytuł w tym Wielkim Szlemie. Rok temu chciał bronić trofeum, przyleciał do Australii, choć nie był zaszczepiony, a tego wymagały władze kraju. Djoković próbował skorzystać z tzw. wyjątku medycznego, czyli udowodniał, że przeszedł chorobę w ostatnim czasie, co wykluczało szczepienie. Niby miał takie zaświadczenie, ale dziennikarze odkryli, że w czasie owej "choroby" uczestniczył w Belgradzie w imprezie tenisowej z dziećmi. Po sądowej rozgrywce Serb został deportowany i ukarany trzyletnim zakazem wjazdu do kraju. W listopadzie tę decyzję jednak anulowano. W zeszły wtorek wielki mistrz znów przyleciał do Australii, co spotkało się wśród tenisowych fanów ze swoistą "Djoko-manią".