Radom z wielką wdzięcznością przyjął organizację meczu Polska- Rumunia w ramach turnieju Billie Jean Kin Cup, czyli nieoficjalnych drużynowych mistrzostw świata. W końcu to pierwsze polskie miasto, które gości polską rakietę nr 1 na świecie. Biletów zabrakło Bilety na meczu Igi Świątek i spółki rozeszły się błyskawicznie. Gdyby pachnąca jeszcze nowością hala w Radomiu mogła przyjąć więcej niż pięć tysięcy kibiców, nie byłoby problemów ze sprzedażą kolejnych wejściówek. Przed meczem dojazd do obiektu nie był łatwy, bo policja odcięła główną ulicę koło obiektu. Kibice zostawiali więc auta na parkingach pobliskich centrów handlowych. Zobaczyć Światek w akcji na polskiej ziemi to rarytas. Kiedy ostatnio tu grała w 2019 roku (w Zielonej Górze), w światowym rankingu WTA zajmowała 140. miejsce w rankingu. Trzy lata później jest najlepszą tenisistką świata, która ma na koncie triumf w turnieju Wielkiego Szlema - Paris Open czy półfinał Australian Open, a także zwycięstwa w innych ważnych imprezach - Miami Open, Indian Wells i w Doha. W tym roku ma zagrać w Polsce jeszcze w lipcu na turnieju w Gdyni. Doping inny niż na siatkówce Pierwsza na kort wyszła jednak Magda Linettei już wtedy hala w Radomiu była niemal pełna. To był pierwszy test dla kibiców zgromadzonych na trybunach. Mecz tenisowy powinien odbywać się w ciszy. Są jednak momenty, w których fani mogą wspierać swoich zawodników. Dla Radomia i kibiców zgromadzonych w hali była to pierwsza lekcja tenisowego kibicowania. Zwykle dopingują siatkarki czy koszykarzy, gdzie można, a nawet trzeba być głośno non stop. Na tenisie jest inaczej. Kiedy trwa gem należy być cicho, nie można nawet przemieszczać się po sektorze. Niemiecki sędzia kilka razy upominał kibiców, ale szybko zyskał sobie sympatię, kiedy po polsku dziękował im za subordynację. Flaga Polski na pół sektora Przed samym meczem dzieci do podawania piłek wyszły na kort z flagą Ukrainy. To kolejny gest pokazujący solidarność Polaków z narodem, na który najechała Rosja. Kibice gorąco powitali zarówno Rumunki, jak i Polki. Podczas odgrywania hymnu rozwinęli nawet biało-czerwoną flagę, która zakryła pół sektora. Na meczach w Radomiu był zorganizowany tenisowy klub kibica. Z bębnem i tamburynami wybijali rytm oklasków, a w przerwie między granymi piłkami trybuny skandowały "Magda, Magda" i "Polska, Polska". W pewnym momencie pojawiły się jednak problemy z nagłośnieniem - głośniki zaczęły bardzo głośno szumieć, a podczas wywołania autu kibice kilka razy aż podskoczyli z miejsc. Linette: Nie jesteśmy przywyczajone do takiego dopingu Publiczność w Radomiu jakby nieraz była już na meczu tenisa, bo wiedziała kiedy trzeba zakończyć doping. W końcówce meczu, kiedy ważyły się losy spotkania doping był jeszcze głośniejszy. Zakończył się pomyślnie dla Polski, a po ostatniej piłce Linette dziękowała fanom za doping. - Nie jesteśmy przyzwyczajone do grania u siebie. Nie mam tego na co dzień. Długo nie grałyśmy przed tak liczną publicznością w Polsce - dodała Linette. - To jest niesamowicie miłe. Chciałam zagrać jak najlepiej i zrobić dla kibiców show.