We wcześniejszych występach tegorocznej edycji Warsaw Open polskie deblistki nie przegrał seta. Więcej niż trzy gemy w jednej partii traciły dopiero w dwóch ostatnich potyczkach. W ćwierćfinale w pokonanym polu pozostawiły Białorusinki Lidię Morozową i Aliaksandrę Sasnowicz, wygrywając 6:4, 7:5. Potem jeszcze szybciej uporały się z Czeszką Lindą Noskovą i Chinką Xiyu Wang, triumfując w półfinale 6:4, 6:4. Weronika Falkowska i Katarzyna Piter wyszły na decydującą rozgrywkę przy aplauzie trybun, krótko po finale singla. Piter miała nadzieję na trzeci w karierze triumf w turnieju WTA. Ledwie przed tygodniem, w parze z Węgierką Fanny Stollar, wygrała turniej w Budapeszcie. Przed 10 laty była z kolei najlepsza w Palermo, grając z Francuzką Kristiną Mladenović. Piękne zachowanie rywalki Igi Świątek po finale. Jej słowa poszły w świat Polski debel z porażką w finale Warsaw Open. Falkowska i Piter nie poszły w ślady Świątek - Jeżeli się jest cierpliwym, to świat nas nagradza tym, że wygrane przyjdą. Po to gram, żeby występować w Wielkich Szlemach, żeby wygrywać na największych kortach - mówiła Piter w rozmowie z Interią, jeszcze przed finałem. Tym razem Polki musiały jednak uznać wyższość Brytyjki Heather Watson i Belgijki Yaniny Wickmayer, przegrywając 4:6, 4:6. W obu setach zostały przełamane już przy pierwszym swoim podaniu. Późniejsza wymiana ciosów (po jednym przełamaniu z obu stron) nie na wiele się już zdała. Iga Świątek jest "gorsza" od tylko jednej tenisistki. Niesamowity wynik Wcześniej na twardych kortach w Warszawie bezkonkurencyjna okazała się Iga Świątek, nie zawodząc w roli bezapelacyjnej faworytki. Szerzej o tym piszemy TUTAJ.