Kawa w półfinale WTA, co za historia. Przegrywała już 3:6, 1:5. Co tam się działo!
Piątkowy wieczór w Buenos Aires Katarzyna Kawa zapamięta na długo. Dokonała bowiem rzeczy rzadkiej, wręcz bardzo rzadkiej - wygrała spotkanie, które praktycznie było już spisane na straty. W ćwierćfinale WTA 125 w stolicy Argentyny przegrywała z Łotyszką Darją Semenistają 3:6 i 1:5, rywalka serwowała, brakowało jej dwóch punktów do skończenia meczu. I wtedy Polka, jak w grze komputerowej, dostała dodatkową porcję energii. Wygrała sześć gemów z rzędu - i całego seta 7:5. A później trzeciego 6:4. Zagra więc w sobotę o finał.
Dla Katarzyny Kawy to pierwszy z dwóch turniejów "ostatniej szansy", jeśli chce zakwalifikować się do eliminacji Australian Open. Pokonała w WTA 125 Argentina Open w Buenos Aires już trzy rywalki, wszystkie po trzysetowych bataliach. Sztuki, której dokonała jednak w starciu z rozstawioną z siódemką, notowaną wyżej o 175 pozycji Darją Semenistają, być może nigdy dotąd nie doświadczyła.
Wygrała bowiem ten mecz w niewiarygodny sposób, wychodząc z ogromnych opresji. Łotyszka prowadziła 6:3 i 5:1, serwowała po awans. Brakowało jej ledwie dwóch punktów.
Katarzyna Kawa w WTA 125 w Buenos Aires. Leciała do Argentyny "w ciemno", mogła tu nie zagrać
32-letnia zawodniczka z Krynicy-Zdrój była cichą bohaterką ćwierćfinałowego starcia z Czeszkami w Billie Jean King Cup. Wskoczyła do pary do Igi Świątek, zamiast zmęczonej Magdy Linette, i wspólnie z liderką drużyny pokonały świetny duet z najlepszą deblistką świata Kateriną Siniakovą.
A później zagrały wspólnie w decydującym starciu z Włoszkami - Jasmine Paolini i Sara Errani okazały się jednak minimalnie lepsze. Prosto z Malagi zawodniczka BKT Advantage Bielsko-Białą poleciała do Argentyny, choć nie miała tu nawet gwarancji startu w kwalifikacjach Argentina Open. A to było ważne - tylko ewentualny triumf w całych zawodach dawał jej marzenia o rywalizacji w kwalifikacjach Australian Open w Melbourne. Listy zgłoszeń już niedługo będą zamknięte.
Dostała się więc ostatecznie do tych kwalifikacji, a w dniu pierwszego meczu do Buenos Aires dotarły informacje o wycofaniu się dwóch kolejnych tenisistek. Wskoczyła więc do głównej drabinki, już wyrzuciła z turnieju dwie znacznie wyżej klasyfikowane rywalki: Varvarę Lepchenko i Pannę Udvardy. W obu przypadkach przegrywała pierwsze sety, ale wygrywała dwa kolejne.
Takiej historii, jak teraz z Semenistają, jednak w nich nie miała.
Polka przegrywała z Łotyszką bardzo wyraźnie, już niemal odpadła. I wtedy wygrała sześć gemów z rzędu
Z Semenistają zawodniczka BKT Avantage wygrała jesienią zeszłego roku, i to dwukrotnie. Najpierw w Parmie, później w Walencji - w obu sytuacjach na mączce. Łotyszka zrewanżowała się jej latem tego roku w Warszawie - na kortach Legii wygrała pierwszego seta w tie-breaku, do drugiego Polka już nie wyszła. Miała spore problemy zdrowotne.
Teraz zawodniczka z Łotwy miała już w Argentynie pierwszy polski "skalp", ograła bowiem Maję Chwalińską. I z Kawą też radziła sobie znakomicie. Z jej ofensywnym stylem Polka nie radziła sobie, traciła swoje atuty niemal w każdej dłuższej wymianie. No i ten klucz: Semenistaja popełniała bardzo mało błędów.
Nasza zawodniczka dobrze zaczęła ten mecz, prowadziła 3:1, miała zaliczkę przełamania. I wtedy zaczął się koncert rywalki. Z kolejnych 11 gemów wygrała aż 10, nie zostawiała żadnych złudzeń. To zaś oznaczało, że odrobiła wszystkie straty w pierwszej partii (6:3), a w drugiej prowadziła 5:1. I serwowała.
Brakowało jej dwóch punktów do półfinału i... go nie osiągnęła.
Polka się wybroniła w tym gemie, w kolejnych pięciu straciła ledwie siedem punktów. Wygrała tę partię 7:5, doprowadziła do trzeciej. Niby znalazła się w połowie drogi do sukcesu, ale przecież wszystko wskazywało już na jej triumf.
Semenistaja się jednak pozbierała, koncertowo zaczęła trzecią partię. Prowadziła... 4:0, znów brakowało jej dwóch punktów przy własny serwisie. A Polka po raz drugi wpadła w trans. Jak w poprzednim secie popisała się nietypowym bajglem, wygrała sześć gemów z rzędu. I to ona pozostaje w grze w stolicy Argentyny.
W półfinale jej rywalką będzie Argentynka, rozstawiona z trójką María Carlé (WTA 81), która rozbiła 6:1, 6:0 swoją rodaczkę Julię Rierę (WTA 112).