Dziś podczas konferencji prasowej Radosław Szymanik podał kadrę na mecz drugiej rundy Grupy I strefy euro-afrykańskiej Pucharu Davisa z Chorwacją. Kapitan postawił w singlu na Jerzego Janowicza, Michała Przysiężnego i deblistów - Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga. W drużynie brakuje Łukasza Kubota, który w styczniu w deblu wygrał Australian Open. O porażkach Jerzego Janowicza Radosław Szymanik (kapitan reprezentacji Polski): - Nie jestem szczęśliwy, że dwa razy szybko przegrał. Ciężko powiedzieć, dlaczego tak się stało. Jest zdrowy, żaden uraz w niczym mu nie przeszkadza. Od Australian Open normalnie trenuje. Chyba nie służy mu amerykański klimat. W zeszłym roku tournee po Stanach też mu nie wyszło. Nie ma powodów do niepokoju, choć wyniki mogłyby być lepsze. Na jego ostatnie wyniki trzeba spojrzeć w skali całego roku. Zdarzają się słabsze momenty. Agnieszka Radwańska po Australian Open gładko przegrała dwa następne turnieje, w Indian Wells była w finale mimo kontuzji kolana, teraz świetnie radzi sobie w Miami. To pokazuje, że na kort wychodzą zwykli ludzie, a nie maszyny zaprogramowane na zwycięstwo. Po drugiej stronie siatki też stoi zawodnik, który chce za wszelką cenę wygrać. O formie kadrowiczów W Indian Wells Michał i Łukasz otarli się o zwycięstwo, ale schodzili z kortu pokonali. Podobnie było z Marcinem i Mariuszem. Prowadzili 8-6 w decydującym tie-breaku i przegrali 8-10. Co można zrobić w takiej chwili? Z jednej strony chciałoby się wywalić w kąt wszystkie rakiety i zapaść się pod ziemię, ale tak nie można. Trzeba wyjść na konferencję prasową do dziennikarzy i przyznać, że w tym meczu wypadło się poniżej oczekiwań. Ostatnie dwa tygodnie faktycznie nie były udane, nasi reprezentanci nie osiągnęli wyników na miarę możliwości i oczekiwań. Mam nadzieję, że ta tendencja odwróci się już niedługo. O Łukaszu Kubocie Nie ma żadnych niejasności między nami. Przed meczem w Moskwie poprosił mnie, abym nie powoływał go do kadry, argumentując, że na tamten termin nie jest gotowy do gry. Uszanowałem jego decyzję. Łukasz wygrał turniej Wielkiego Szlema, wcześniej był w ćwierćfinale Wimbledonu. Chylę przed nim czoła, bo niewielu zawodników może się pochwalić takim osiągnięciem. Nie wybrałem go do składu i jest to tylko i wyłącznie moja decyzja. O wyborze Michała Przysiężnego Grają na podobnym poziomie, dlatego pełna odpowiedzialność leży na mnie. Michał przed Indian Wells miał pękniętą kość śródręcza. Zagrał trzy pełne sety, wiem, że czuje się coraz lepiej. Przed nim 10 dni treningu, liczę na to, że przepracuje je dobrze. O składzie Chorwatów Tak naprawdę jedynym znakiem zapytania jest to, czy zagra Ivan Dodig Decyzja zapadnie w czwartek w przyszłym tygodniu. W składzie raczej będą Marin Czilić, Mate Pavić i Borna Ciorić. Na pewno zabraknie Ivo Karlovicia, który od kilku lat w ogóle nie gra w kadrze. O nawierzchni, na której zagramy Z Chorwatami zagramy na nawierzchni twardej o współczynniku szybkości 4 w pięciostopniowej skali. Jest ona bardzo szybka, ale pozwala też, żeby piłka nabierała rotacji. Trochę przypomina talk. Wybór padł po konsultacji z zawodnikami, którzy chcieli właśnie mieć taki kort. Działacze spełnili tę prośbę. Zarówno my jak i Chorwaci najlepsze wyniki osiągamy na szybkich nawierzchniach, więc mecz zapowiada się ciekawie. O wyborze decydują dwie strategie - albo wybierasz najlepszą dla siebie, albo najgorszą dla przeciwnika. W meczu z Australią zdecydowaliśmy się na kort ziemny z jednego powodu. Australia grając na takiej nawierzchni przegrała osiem kolejnych meczów. Patrząc nawet na sezon 2013, to ich zawodnicy ugrali bodaj trzy pojedyncze mecze na takim korcie. Teraz można już tylko domniemywać, ale nie ma to wielkiego sensu. O tym, kto jest faworytem meczu Chorwacja jest rozstawiona w naszej grupie. Dodig jeśli wystąpi i Czilić są w pierwszej 30. rankingu ATP. U nas Jurek zajmuje 20 miejsce, a Michał jest sporo poza pierwszą pięćdziesiątką. Czyli widać, że obie reprezentacje prezentują zbliżony poziom. Szykuje się zacięty mecz. Oby ze szczęśliwym finałem dla nas. Krzysztof Oliwa