Obecny sezon jest niezwykle udany dla Martyny Kubki pod kątem występów w grze podwójnej. Na swoim koncie ma już siedem trofeów w deblu. To ostatnie, najcenniejsze do tej pory, wywalczyła podczas turnieju WTA 125 w Warszawie. Razem z Weroniką Falkowską pokonały parę Celine Naef/Nina Stojanović 6:4, 7:6(5). Do tego Martyna dwukrotnie triumfowała w zmaganiach rangi ITF W50 i aż cztery razy w imprezach ITF W35. To zaowocowało awansem w deblowym rankingu WTA. Obecnie Kubka plasuje się w nim na 137. miejscu. W rywalizacji singlowej Polka radzi sobie jednak trochę gorzej. Po przegranym finale ITF W50 w La Marsa zanotowała później jeszcze dwie porażki na poziomie WTA/ITF, w tym jedną po niezwykle zaciętym meczu pierwszej rundy WTA 125 w Warszawie. W batalii o 1/8 finału przegrała przed własną publicznością z Zariną Diyas 6:3, 6:7(4), 6:7(2). Szansy na odbudowę dobrych rezultatów w grze pojedynczej poszukała w zmaganiach rangi ITF W50 w hiszpańskiej miejscowości Ourense, gdzie została rozstawiona z "6". Na otwarcie trafiła na Nahię Berecoecheę. Reprezentantka Francji plasuje się aktualnie na 422. miejscu w rankingu WTA - o 79 lokat niżej od naszej zawodniczki. Faworytką starcia wydawała się zatem Polka. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że Martyna aż tak zdeklasuje swoją przeciwniczkę. Błysk Martyny Kubki w Hiszpanii. Reprezentantka Francji nie miała nic do powiedzenia Pojedynek od samego początku układał się po myśli Kubki. W drugim gemie udało się przełamać Berecoecheę i wyjść na prowadzenie 2:0. Martyna potrafiła sobie poradzić nawet w momencie, gdy przegrywała 0-40 przy własnym podaniu. Doprowadziła do stanu równowagi i przechyliła szalę na swoją korzyść, dzięki czemu zrobiło się już 3:0. Do końca seta pozwoliła rywalce na wygranie zaledwie czterech wymian, podczas gdy sama zgarnęła aż 12. Ostatecznie premierowa partia zakończyła się rezultatem 6:0. Przebieg startu drugiej odsłony okazał się bliźniaczy do tego, co widzieliśmy na początku batalii - 3:0 dla Martyny i ponowne wyjście ze stanu 0-40 przy swoim serwisie. Dopiero wtedy Francuzka doczekała się swojego premierowego gema. Jak się później okazało - był to jej jedyny w całym meczu. Polka nie dopuściła rywalki do żadnego przełamania, chociaż znów wisiało ono w powietrzu w piątym gemie. Starcie zakończyło się wynikiem 6:0, 6:1 po zaledwie 61 minutach gry. Absolutnym kluczem w tym spotkaniu były obronione break pointy: 7/7 po stronie Kubki i 1/6 u Berecoechei. Kolejną rywalką Martyny będzie Cadence Brace, notowana aktualnie na 489. miejscu w rankingu WTA. Reprezentantka Kanady rozprawiła się w pierwszej rundzie z Anną Kubarewą, wygrywając 7:5, 6:3.