Maja Chwalińska jesienią 2022 roku była na 149. pozycji w rankingu WTA, już po tym, jak poddała się zabiegowi artroskopii kolana. A przecież do dorobku nie liczył się jej fantastyczny Wimbledon, w którym latem przeszła trzy etapy eliminacji i dotarła do drugiej rundy w głównej części. Przerwa miała być stosunkowo krótka, trwała aż sześć miesięcy. I po tym czasie urodzonej w małopolskim Miechowie zawodniczce nie udało się już odzyskać dawnej dyspozycji. Mało tego, latem zeszłego roku znalazła się w piątej setce światowej listy. A dodając do tego problemy ze zdrowie, można było drżeć o jej dalszą karierę. Trudne zadanie przed Mają Chwalińską. Rywalka znacznie wyżej notowana, pokonała niezłe tenisistki W tym roku wszystko wygląda już jednak znacznie lepiej, przynajmniej od tej strony sportowej. Chwalińska wróciła do trzeciej setki rankingu, przebija się niemal z każdym tygodniem coraz wyżej, a przede wszystkim - toczy zacięte spotkania z tenisistkami wyżej od niej notowanymi. Dzisiejsze spotkanie w Pradze z rozstawioną z dwójką Panną Udvardy było tego najlepszym dowodem. Węgierka została w stolicy Czech rozstawiona z dwójką - jest w końcu 136. rakietą świata. Polka znajduje się tam niemal 150 niżej, a jednak do tego starcia przystępowała po bardzo pozytywnym zakończeniu w środę meczu z Czeszką Lindą Klimovičovą, też wyżej notowaną od niej. Przegrywała już 1:5 w pierwszym secie, by później wygrać dziesięć z kolejnych jedenastu gemów. A że w tym roku pokonała już trzy zawodniczki z TOP 200, to i nie była bez szans w starciu z Panną Udvardy. Mimo, że Węgierka całkiem niedawno wygrała w Oeiras choćby z Poliną Kudiermietową czy Camillą Rosatello. Zacięty pierwszy set, a później koncert Polki. I tak turniejowa dwójka znalazła się poza grą Mecz z Udvardy Chwalińska zaczęła źle, szybko została przełamana, zrobiło się 0:2. Niemniej jednak równie szybko te straty odrobiła. Obie dość pewnie wygrywały swoje kolejne gemy serwisowe, ale do tie-breaka bynajmniej nie doszło. Jak to często w takiej sytuacji bywa, w kluczowym momencie dochodzi presja. I ta dopadła Chwalińską, przy stanie 4:5. Polka przegrała gema przy swoim podaniu, a to oznaczało stratę całego seta. Później jednak powtórzyła niemal to, czego dokonała w środę w starciu z Klimovičovą. Było 2:2 i 23-letnia tenisistka z Bielska-Białej wskoczyła na wysoki poziom, zaskoczyła faworytkę. Z pozostałych dwunastu gemów w tym meczu wygrała dziesięć, była wyraźnie lepsza. Obie partie były bliźniacze: najpierw 2:2, a później pełna dominacja Chwalińskiej. Po 138 minutach Polka mogła unieść ręce w górę, po raz trzeci w tym roku awansowała do ćwierćfinału turnieju tej rangi. O półfinał Polka zagra w piątek z 29-letnią Niemką Stephanie Wagner - i chyba pierwszy raz będzie faworytką. W wirtualnym rankingu WTA Chwalińska awansowała na 269. miejsce, jeśli wygra ćwierćfinał, podniesie się o kolejne kilkanaście miejsc. A gdyby udało jej się wygrać cały turniej, awansowałaby w okolice 227. pozycji. A to już na pograniczu dostania się do kwalifikacji Wimbledonu! Turniej ITF W75 w Pradze (korty ziemne). Druga runda Maja Chwalińska (Polska) - Panna Udvardy (Węgry, 2) 4:6, 6:2, 6:2.