Od wtorku nie ma dnia, by Kamil Majchrzak nie rozegrał jakiegoś meczu. Najpierw Polak wygrał pięć spotkań, które przyniosły mu pierwszy triumf od października 2022 roku w turnieju rangi ATP Challenger. W wielkim finale nie stracił seta w starciu z 220. tenisistą świata - Marco Trungellitim. Triumf zawodnika urodzonego w Piotrkowie Trybunalskim śledzili ze specjalnej loży m.in. prezydent Rwandy oraz legenda tenisa - Yannick Noah, triumfator Roland Garros 1983 w grze pojedynczej. Kilka godzin po zakończeniu spotkania o tytuł, trener Polaka - Marcel du Coudray - zamieścił wymowny wpis na platformie X. Jednoznacznie zasugerował, że przed nimi krótka celebracja, a potem sen, bowiem już w niedzielę wczesnym rankiem rozpoczyna się nowy etap w trakcie ich podróży do Kigali. Rzeczywiście, obaj nie mieli zbyt dużo czasu na świętowanie, gdyż Kamil pozostaje w stolicy Rwandy, gdzie odbędzie się kolejny turniej tej rangi. Majchrzak musiał jednak tym razem przystąpić do eliminacji do następnych zmagań. Organizatorzy nie zdecydowali się na wręczenie specjalnej przepustki do głównej drabinki, mimo że 28-latek zdobył tytuł w pierwszym turnieju w Kigali. W związku z tym Polak musi walczyć o awans do głównej drabinki poprzez dwustopniowe kwalifikacje. Organizatorzy nie pomogli, ale Polak nic sobie z tego nie zrobił. Pewna wygrana Majchrzak nie miał zatem zbyt dużo czasu na odpoczynek i szósty dzień z rzędu przyszło mu rozegrać jakiś mecz. Na szczęście dzisiejszy rywal nie okazał się zbyt wymagający. Zawodnik urodzony w Piotrkowie Trybunalskim zmierzył się z 17-letnim reprezentantem gospodarzy - Juniorem Hakizumwamim. Rywal zdobył zaledwie jednego gema, a nasz tenisista dopisał kolejne zwycięstwo rezultatem 6:1, 6:0 po 52 minutach gry. Niewiele brakowało zatem, by rywal odjechał na przysłowiowym "rowerze". W decydującej rundzie eliminacji przeciwnikiem Kamila będzie Lucas Bouquet, notowany obecnie na 1132. miejscu w rankingu ATP. By powtórzyć sukces osiągnięty w sobotę, Polak musi wygrać jeszcze sześć spotkań. Tytuł w pierwszym turnieju pozwolił już jednak naszemu tenisiście na skok o ponad 200 miejsc i powrót do czołowej "500" rankingu ATP.