- On nie był za mocny, na pewno miałem szansę wygrać i pierwszego, i trzeciego seta. Moja przegrana w pierwszym secie trochę ustawiła mecz, jemu dodała dużo pewności siebie i z gema na gem rósł ze swoją grą. Ja pogubiłem się na serwisie i tak naprawdę miałem swoje szanse również w trzecim secie, żeby odwrócić to spotkanie lub przynajmniej je wydłużyć o jednego seta, ale tego nie wykorzystałem. Na pewno największą różnicę zrobił serwis - jemu w najważniejszych momentach pomagał, a mi niestety przeciwnie" - ocenił Polak na konferencji prasowej po meczu. Zapytany o pozytywne aspekty w swojej grze przeciwko reprezentantowi Australii Majchrzak odparł, że jeszcze za wcześnie na taką analizę, bo zbyt przeżywa wewnętrznie to spotkanie, by myśleć o pozytywach. Dodał, że nieco większe doświadczenie Kokkinakisa w turniejach wielkoszlemowych nie było czynnikiem decydującym o wyniku, bo on sam też ma już za sobą udział w kilku. Wimbledon. Kamil Majchrzak uważa, że umie grać na trawie - Ja się uważam za człowieka, który umie grać na trawie, może nie udowadniam tego na Wimbledonie, ale ja lubię tu wracać, lubię magię tego turnieju, więc cieszę się, że w tym roku miałem okazję być tu jako zawodnik, a nie jako czekający na swoją szansę lucky loser. Można więc powiedzieć, że jest to jakiś progres. Ale moim celem już nie jest kwalifikowanie się, tylko wygrywanie meczów na turniejach głównych, czy to tu, czy w innych imprezach. Celem jest to, by wygrywać więcej niż jedno spotkanie - zaznaczył. Sprawdź jak idzie Polakom na Wimbledonie - obejrzyj wideo z Londynu! Wskazał, że tym, nad czym musi popracować w przyszłości jest umiejętność wygrywania meczów, przede wszystkim tych, w których jest lepszy, ale i takich, które są wyrównane lub w których jest minimalnie gorszy. Z Londynu Bartłomiej Niedziński