W tenisowej gwarze 6:0 to "bajgiel", 6:1 zaś "bagieta". Ta terminologia stała się w ostatnich sezonach modna dzięki niesamowitej dyspozycji Igi Świątek, która często w podobny sposób demoluje swoje rywalki. Kamil Majchrzak od początku stycznia robi to samo, ale w jego przypadku inny jest powód. Nie gra z zawodnikami, z którymi normalnie powinien rywalizować, czyli zapewne z okolic końca pierwszej setki oraz całej drugiej setki rankingu ATP. Tamte spotkania byłyby pewnie zacięte, a gdy Polak zmaga się z zawodnikami z miejsca 700. czy 900. - trudno o większe emocje. Bo umiejętności tenisisty WKT Mera Warszawa są znacznie wyższe. Tyle że po 13-miesięcznej dyskwalifikacji za stosowanie zanieczyszczonych suplementów, Majchrzak musi wracać do zawodowego tenisa z niebytu. Jeszcze na początku stycznia w ogóle nie był klasyfikowany w rankingu, dziś jest w okolicy 400. pozycji. I niewykluczone, że jeszcze w maju znajdzie się o te 200 miejsc wyżej. A to mogłoby mu pozwolić dostać się do eliminacji Wimbledonu. Potrzebuje około 160 punktów. Dwa turnieje w Egipcie to dopiero rozgrzewka. Tak jak rozgrzewką było spotkanie ze Słowakiem Pochodzący z Piotrkowa 28-latek nie dokona tego przełomu poprzez grę w turniejach ITF M25 w Szarm el-Szejk, a to właśnie teraz czyni. Te dwa turnieje pozwolą na zdobycie co najwyżej 50 punktów, jeśli je wygra - tyle Polak ugrał w jednym challengerze w Rwandzie. Mają go jednak przygotować do wyczerpującej kampanii, która rozpocznie się już po 20 kwietnia. Majchrzak ma wtedy wystąpić w czterech kolejnych tygodniach w czterech challengerach ATP 75: w Shenzhen, Kantonie, Wuxi i Tajpej. Polak zaczął jednak tę kampanię na twardych kortach w Szarm el-Szejk - jest w tamtejszym turnieju ITF M25 rozstawiony z piątką. Choć pewnie nikt nie ma wątpliwości, że to główny faworyt do końcowego triumfu. Polak na dzień dobry zmierzył się z 19-letnim Słowakiem Michalem Krajcim i "uwinął" się w zaledwie 53 minuty. Było to krótkie starcie, ale też jednostronne. 6:1, 6:1 - efektowny triumf Kamila Majchrzaka. Imponujące statystyki przy własnym podaniu Majchrzak do dziś miał bilans singlowy 27:4, odniósł więc 28. zwycięstwo. Do 13 "bajgli" oraz 10 "bagiet" dołożył dwie kolejne - wygrał bowiem obie partie po 6:1. 28-latek zaczął trochę nerwowo, w swoim pierwszym gemie serwisowym popełnił nawet podwójny błąd, wygrał go na przewagi. A później rozpoczął koncert, rywal stał się kompletnie bezradny. W trzech pozostałych gemach serwisowych w pierwszym secie wygrał 12 z 14 punktów, w drugiej partii - wszystkie 12. Młody rywal był kompletnie bezradny podczas returnów. Krajci nie przegrał jednak rowerem, nie dostał też żadnego bajgla, bo ambitnie walczył o honorowe gemy. W pierwszym secie wywalczył go dość szybko, Polak jednak adaptował się jeszcze do warunków. W drugim dopiero przy stanie 0:4, na dodatek broniąc trzech break pointów. Co nie zmieniło faktu, że zapewne po tak szybkim awansie Majchrzak musiał pomyśleć jeszcze o jakiejś dodatkowej jednostce treningowej, która wydłużyłaby trochę wysiłek. W kolejnej rundzie rywalem Polaka będzie Ukrainiec Jurij Dżawakian lub Rosjanin Petr Bar Birjukow. Turniej ITF M25 w Szarm el-Szejk, korty twarde. Pierwsza runda Kamil Majchrzak (Polska, 5) - Michal Krajci (Słowakia, Q) 6:1, 6:1.