"Zawsze chętnie przyjeżdżam do Trójmiasta, bo mam z nim mnóstwo pozytywnych wspomnień. Uwielbiam je i świetnie się tu czuję. To jest właściwie mój drugi dom. W Sopockiej Akademii Tenisowej uczyłem się cztery lata i zdałem maturę. W Gdyni wygrałem swój pierwszy ogólnopolski turniej, a w Sopocie triumfowałem w zawodowej imprezie" - przypomniał Majchrzak. 24-letni zawodnik nie może jednak zagrać, jak czołówka krajowych tenisistów, w Gdańsku w inauguracyjnym turnieju cyklu Lotos PZT Polish Tour - Narodowy Puchar Polski 2020. A wszystko przez kontuzję, której nabawił się w styczniu. Z powodu zmęczeniowego złamania miednicy nie wystartował w Australian Open."Zanim ogłoszony został kalendarz polskich startów aplikowałem do ATP o "zamrożenie" rankingu i na mocy tego przepisu do 6 lipca nie mogę wziąć udziału w żadnym w turnieju - międzynarodowym, krajowym, ani nawet pokazowym. Kiedy wstrzymane zostały tenisowe rozgrywki, plasowałem się na 108. pozycji, ale w momencie odniesienia kontuzji byłem na liście ATP 105. Nie grałem przez pół roku i teraz mam ten przywilej, że do dziewięciu kolejnych turniejów mogę zgłosić się z rankingiem 105" - stwierdził.Majchrzak nie ukrywa, że przez długą przerwę wciąż musi nadrabiać spore zaległości."Okres, w którym wstrzymane zostały rozgrywki mogłem wykorzystać na spokojne wyleczenie urazu. Coraz lepiej wszystko zaczyna funkcjonować, ale przede mną sporo pracy. Trenuję dopiero od drugiego tygodnia maja, po pięciu miesiącach bezczynności, bo głównym zaleceniem było leżenie. Nie jestem jeszcze optymalnie przygotowany i gotowy do powrotu na kort" - przyznał.Przez pandemię koronawirusa i brak możliwości gry, wielu tenisistów straciło finansowo."Przestaliśmy zarabiać na korcie, ale ja miałem to szczęście, że moi sponsorzy nie odwrócili się ode mnie tylko nadal wspomagali. Nie mogę narzekać i jestem im wdzięczny za pomoc. Z kolei niżej notowani zawodnicy, ale ja się w tej grupie nie znalazłem, otrzymali finansowe wsparcie z ATP" - powiedział.