31 grudnia 2023 roku Kamil Majchrzak rozegrał w Monastyrze pierwsze spotkania po ponad 14 miesiącach przerwy, z których aż 13 było efektem zawieszenie nałożonego przez ITIA. Światowa Agencja Uczciwości w Tenisie nałożyła sankcję na Polaka za zażycie niedozwolonych środków, a tym były skażone suplementy. Ponieważ stało się to nieświadomie, to kara została mocno zmniejszona - możliwa była nawet czteroletnia dyskwalifikacja. Majchrzak zameldował się w tourze z przytupem - od razu wygrał zawody ITF w Tunezji. Później dokładał kolejne zwycięstwa: znów w Tunezji, Rwandzie i Egipcie. To jednak nie były tylko same sukcesy, zdarzały się pojedyncze wpadki, zwykle w drugich turniejach granych bez przerwy. No i zupełnie nieudany wyjazd do Chin, gdzie Polak dwukrotnie przegrał w eliminacjach, a z uwagi na chorobę szybciej wrócił do kraju. Jest lepiej niż miało być. Błyskawiczny awans Kamila Majchrzaka na początek trzeciej setki rankingu ATP Gdy Majchrzak wznawiał grę, dość jasno opowiedział o swoich celach w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Tym długoterminowym był powrót do pierwszej setki rankingu ATP - rozstawał się ze światowym tenisem jako zawodnik z dziewiątej dziesiątki. I sam mówił, że "droga do tego jest daleka". Okazało się jednak, że mając spore umiejętności, dobrze planując turnieje, ale także i dodając trochę szczęścia - można to osiągnąć znacznie szybciej. W opublikowanym dzisiaj rankingu ATP 28-letni zawodnik Mery Warszawa znajduje się bowiem na 205. pozycji. Jest więc już znacznie wyżej niż zakładana "połowa trzeciej setki", a grę w kwalifikacjach Australian Open 2025 ma właściwie pewną. Mało tego, ma już właściwie pewną grę w kwalifikacjach US Open 2024, a to doprawdy jest spore osiągnięcie. Finał w Skopje, tytuł w Bratysławie. Doskonała dyspozycja Polaka na kortach ziemnych Wszystko za sprawą ostatnich wyników Polaka, a te albo były bardzo dobre, albo kiepskie. Ale w żadnym wypadku średnie, co w tenisie nie popłaca. Pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego zawodnik najpierw dotarł w Skopje do finału challengera ATP 75, tam przegrał z półfinalistą ostatniego juniorskiego Rolanda Garrosa Austriakiem Joelem Schwärzlerem. Dało mu to 44 punkty do rankingu ATP i już dość spory awans. W Prościejowie się nie powiodło, porażka w drugiej rundzie eliminacji zabrała Majchrzakowi możliwość gry w turnieju głównym, na dodatek przegrał losowanie o jedno miejsce jako "szczęśliwy przegrany. Odbił sobie to wszystko w Bratysławie - w prestiżowym challengerze ATP 100 - przeszedł dwie rundy kwalifikacji, później wygrał pięć spotkań w głównej drabince. W tym to finałowe z Portugalczykiem Henrique Rochą: 6:0, 2:6, 6:3. Zarobił główną nagrodę - 16550 euro, ale przede wszystkim - aż 104 punkty do rankingu. Dziś ma ich już 293 - to dało mu awans o 90 pozycji na światowej liście, na 205. lokatę. Jest w tym momencie drugim Polakiem, za Hubertem Hurkaczem, a już przed Maksem Kaśnikowskim. Obaj w tym tygodniu wystąpią w challengerze ATP 75 w Poznaniu. Mało tego, stworzą nawet parę deblową. Gdyby w singlu Majchrzakowi udało się powtórzyć wyczyn z Bratysławy, w rankingu awansowałby w okolice 160. miejsca. A to już daje możliwość walki w regularnych turniejach ATP 250. A z drugiej strony - Kamil musi też odpocząć. Od początku sezonu rozegrał 54 mecze, o pięć więcej niż Iga Świątek. A wygrał aż 45.