Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Mimo niższej pozycji w światowym rankingu faworytką spotkania z Kerber była Azarenka. Białorusinka bardzo pewnie pokonywała kolejne rywalki i w ćwierćfinale zameldowała się bez straty seta. Wiele osób obstawiało, że to właśnie jej należy się spodziewać w tegorocznym finale w Melbourne. Azarenka to dwukrotna triumfatorka Australian Open (2012-13) i nawet organizatorzy tej imprezy po poprzednim spotkaniu napisali, by inne zawodniczki strzegły się tej tenisistki. Zatrzymała ją Kerber, która przegrała wszystkie sześć poprzednich konfrontacji z tą rywalką. W poprzednim ich meczu - finale turnieju WTA w Brisbane, który odbył się na początku stycznia, Niemka zdołała zapisać na swoim koncie zaledwie cztery gemy. - Brak mi słów. Miałam z nią bilans 0-6, ale przed meczem powiedziałam sobie +po prostu graj tak, jak na treningach i idź po swoje. Wierz, że jesteś w stanie ją pokonać+. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się tego dokonać po raz pierwszy - cieszyła się Kerber. Mająca polskie korzenie zawodniczka nigdy wcześniej nie dotarła nawet do ćwierćfinału Australian Open. W środę wyrównała z kolei swój najlepszy wynik w Wielkim Szlemie. Do półfinałów w turniejach tej rangi dotarła również w Wimbledonie w 2012 roku i w US Open pięć lat temu. Jest pierwszą Niemką w najlepszej "czwórce" w Melbourne od 1998 roku. - Mam wrażenie, że w każdym elemencie brakowało mi niezbędnych 10 procent. Przed meczem czułam się dobrze. Zastanawiałam się przed chwilą, czy coś mogłam zrobić lepiej, czy coś zrobiłam źle. Działałam zgodnie ze swoją rutyną. Mentalnie chyba nie byłam wystarczająco zaangażowana. Dziś będę rozczarowana i wkurzona. Pozwolę sobie na to. Te emocje nie wpłyną jednak na ogólną ocenę mojej gry. W porównaniu z poprzednim sezonem znaczącą się poprawiłam. Wykonałam niezbędną pracę i zmierzam we właściwym kierunku - podsumowała Białorusinka. Stawkę półfinalistek uzupełniła Johanna Konta, która pokonała chińską kwalifikantkę Shuai Zhang. Obie tenisistki po raz pierwszy wystąpiły w głównej drabince turnieju w Melbourne i ich obecność w najlepszej "ósemce" była sensacją. Zajmująca 133. miejsce w rankingu WTA Zhang miała bardzo dużo szczęścia w 1/8 finału. Jej rywalka - rozstawiona z "15" Madison Keys doznała kontuzji lewego uda i miała bardzo duże problemy z poruszaniem się, co znacząco ułatwiło zadanie Chince. Będąca 47. rakietą świata Konta w środę nie narzekała na kłopoty zdrowotne i pewnie wypunktowała Azjatkę. 24-letnia zawodniczka jest pierwszą od 33 lat Brytyjką, która dotarła do wielkoszlemowego półfinału. W 1983 roku udało się to Jo Durie w US Open. Z sukcesu Konty cieszą się także gospodarze imprezy. Po wcześniejszym odpadnięciu wszystkich swoich tenisistów startujących w singlu trzymają kciuki za tę zawodniczkę, która pochodzi z Australii. Najlepszym wynikiem Konty w Wielkim Szlemie była 1/8 finału z ubiegłorocznego US Open. Zhang, mimo środowej porażki, ma duże powody do zadowolenia. 27-letnia Azjatka po raz 15. startowała w turnieju wielkoszlemowym. Nigdy wcześniej nie wygrała w imprezie tej rangi meczu otwarcia. Poprzednią kwalifikantką, która dotarła do ćwierćfinału w Melbourne, była Meksykanka Angelica Gavaldon w 1990 roku. Kontę w kolejnym meczu czeka pojedynek Angelique Kerber. - To będzie moje pierwsze spotkanie z Kerber. To zawodniczka z Top10 rankingu WTA, bardzo utalentowana i odnosząca sukcesy. Dam z siebie wszystko - zapewniła Brytyjka.