Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Janowicz - Hewitt! Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne Spotkanie rozpoczęło się w czwartek późnym popołudniem, ale zostało przerwane przez deszcz przy stanie 4:4 w drugim secie, a wcześniej pierwszego rozstrzygnął na swoją korzyść Polak. Obaj tenisiści się nie oszczędzali. Walczyli z zacięciem o każdy punkt i grali cały czas na najwyższym poziomie ryzyka, a znaczna część błędów wynikała z presji jaką na siebie nawzajem nieustannie wywierali. W piątek w postawę obydwu wkradło się trochę więcej nerwowości i obaj grali falami, ze zmiennym szczęściem. Jednak wciąż nie było łatwych punktów i gemów. Tuż po wznowieniu Janowicz zdołał przełamać podanie rywala i po utrzymaniu własnego zdobył drugiego seta, tym razem 6:4. Natomiast w trzecim nie doszło do żadnych "breaków", więc jego losy rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku. W nim bliski sukcesu był Polak, bowiem wyszedł na 6-4 i miał do dyspozycji dwie piłki meczowe. Przy pierwszym nadmiernie zaryzykował przy serwisie i popełnił podwójny błąd, natomiast przy drugim Hewitt minął go skutecznie z bekhendu po linii. Chwilę później Australijczyk nie wykorzystał setbola przy 7-6, ale udało mu się zamknąć tę partię przy drugiej okazji 9-7. To wyraźnie uskrzydliło były numer jeden na świecie, bowiem "Rusty" coraz odważniej atakował i w czwartym secie przełamał podanie Polaka na 4:3, utrzymując tę przewagę do końca. W tej sytuacji po trzech godzinach i 14 minutach spotkanie rozpoczęło się tak naprawdę na nowo. Jednak przebieg decydującego seta nieco zaskoczył, bowiem można się było spodziewać wyrównanej walki gem za gem. Jednak nieoczekiwany kryzys dopadł w nim Hewitta, który nie wytrzymał presji i od stanu 1:1 dwukrotnie stracił swój serwis. Zrobiło się dzięki temu 5:1 dla łodzianina. Rozstrzygnięcie wydawało się formalnością, jednak nieoczekiwanie Australijczyk odrobił stratę pierwszego "breaka" i doprowadził do stanu 3:5. Drugi raz jedna mu się ta sztuka nie udała, a Janowicz wygrał ostatniego gema do zera, wykorzystując pierwszego meczbola po trzech godzinach i trzech kwadransach gry. Kolejnym rywalem ubiegłorocznego półfinalisty tej imprezy będzie już w sobotę Hiszpan Tommy Robredo (nr 23.). W singlu mężczyzn na starcie tegorocznego Wimbledonu stanęło trzech Polaków, a jak dotychczas odpadł tylko jeden z nich - Michał Przysiężny, po czterosetowej porażce z Hewittem. Podobnie jak Janowicz, dwa wygrane spotkania ma za sobą również Łukasz Kubot. 32-letniego tenisistę z Lubina czeka w sobotę ciężkie zadanie, bowiem po drugiej stronie siatki stanie rozstawiony z numerem ósmym Milos Raonic, obecnie dziewiąty zawodnik w rankingu ATP World Tour. Polak jest 72. na świecie. - Cóż, nie jest to Roger Federer czy Andy Murray, więc na pewno nie ma mowy o załamywaniu rąk, choć oczywiście wolałbym, żeby Łukasz miał okazję pokonać Rogera na trawie - powiedział ze śmiechem INTERIA.PL czeski trener Jan Stoces, prowadzący od kilku lat Polaka. - Ale poważnie. Nie ma zawodników, których się nie da ograć, przecież to Wielki Szlem. Przecież przed rokiem Nadal odpadł tu w pierwszej rundzie, a Federer w drugiej. Nigdy nic nie wiadomo, a Łukasz bardzo solidne przygotowywał się do Wimbledonu i w ostatnich tygodniach gra naprawdę bardzo dobrze - dodał. Przed rokiem Kubot trenował kilkakrotnie z Raonicem podczas turnieju ATP na trawie w Halle. Potem dotarł do ćwierćfinału w Wimbledonie, w którym przegrał z Janowiczem. - Gra Milosa jest dość prosta. To serwis, serwis i jeszcze raz serwis. Oczywiście, ma też groźne inne uderzenia i jest bardzo dobrym tenisistą, ale jego tenis koncentruje się wokół serwisu właśnie. Gra Łukasza jest bardziej wszechstronna i urozmaicona. Ma też argument - dobry return, żeby zneutralizować najgroźniejszą broń Raonica. Jeśli sam będzie dobrze serwował, to może to być mecz na pojedyncze przełamania w secie, albo same tie-breaki - powiedział INTERIA.PL Stosces. - Rankingowo, wiadomo, to Raonic jest faworytem, więc trzeba go maksymalnie dociskać do ściany. To on nie powinien przegrać tego meczu, więc jeśli tylko znajdzie się pod solidną presją, zacznie o tym myśleć i się usztywni. Łukasz za to nie będzie miał nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Oczywiście broni punktów za ubiegłoroczny finał, ale to nie jest teraz istotne - dodał. Z Londynu Tomasz Dobiecki Wyniki piątkowych meczów gry pojedynczej mężczyzn: 3. runda Marin Cilić (Chorwacja, 26) - Tomas Berdych (Czechy, 6) 7:6 (7-5), 6:4, 7:6 (8-6) Andy Murray (W. Brytania, 3) - Roberto Bautista (Hiszpania, 27) 6:2, 6:3, 6:2 Grigor Dimitrow (Bułgaria, 11) - Aleksandr Dołgopołow (Ukraina, 21) 6:7 (3-7), 6:4, 2:6, 6:4, 6:1 Jeremy Chardy (Francja) - Siergij Stachowski (Ukraina) 6:3, 6:7 (4-7), 6:3, 6:0 Leonardo Mayer (Argentyna) - Andriej Kuzniecow (Rosja) 6:4, 7:6 (7-1), 6:3 Novak Djoković (Serbia, 1) - Gilles Simon (Francja) 6:4, 6:2, 6:4 Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 14) - Jimmy Wang (Tajwan) 6:2, 6:2, 7:5 Kevin Anderson (RPA, 20) - Fabio Fognini (Włochy, 16) 4:6, 6:4, 2:6, 6:2, 6:1 2. runda Jerzy Janowicz (Polska, 15) - Lleyton Hewitt (Australia) 7:5, 6:4, 6:7 (7-9), 4:6, 6:3 Santiago Giraldo (Kolumbia) - Marcel Granollers (Hiszpania, 30) 4:6, 7:6 (7-2), 1:6, 6:1, 7:5 Feliciano Lopez (Hiszpania, 19) - Ante Pavic (Chorwacja) 6:4, 7:6 (7-4), 7:5