Janowicz, rozstawiony z numerem 22., pokonał w pierwszym dniu imprezy Victora Estrellę-Burgosa z Dominikany 6:1, 6:4, 6:7 (6-8), 6:4. Wcześniej jednak, w tie-breaku trzeciego seta, nie wykorzystał meczbola, prowadząc 6-5. Wtedy rywal odebrał jego dropszota, choć wcześniej skróty łodzianina sprawiały mu wiele kłopotów. - Staram się nigdy nie myśleć po takich sytuacjach o zmarnowanych meczbolach, czy głupio straconych punktach. Staram się iść do przodu optymistycznie i nie zawracać sobie niepotrzebnymi rzeczami głowy - uważa Janowicz. Sporo nerwów i zaciętej walki było w czwartej partii, ale w decydujących momentach lepiej zapanował nad emocjami Polak. Zakończył pojedynek przy drugiej piłce meczowej. - Nie znam tego zawodnika, nigdy nie widziałem jak gra, jaki ma styl. Ale starałem się nie myśleć o tym, tylko grać swój tenis. Cieszę się, że po poważnych problemach osobistych udało mi się wreszcie jakoś uspokoić no i wygrać wreszcie jakiś mecz. Miło jest znów odnieść zwycięstwo, szczególnie po takiej długiej serii porażek. Dzisiaj czułem, że cały czas to ja prowadzę grę w meczu, nawet jak przegrałem seta, co się zdarza, ale po tym dalej kontrolowałem mecz - ocenił występ Janowicz. Ostatnie zwycięstwo Polak odniósł w lutym, choć w tym miesiącu był bliski przełamania złej passy w Madrycie. - Brakło mi tam trochę szczęścia w trzecim secie, właśnie w Madrycie, no i też trochę w Rzymie. W obydwu miejscach czułem, że wszystko zaczyna się układać w mojej grze. Tutaj wreszcie przełożyło się to na wygraną. Przed dzisiejszym spotkaniem nie zakładałem żadnych celów na ten turniej. Ale wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc mam nadzieję, że uda mi się przynajmniej obronić punkty za ubiegłoroczną trzecią rundę - powiedział Janowicz. W drugiej rundzie Roland Garros jego rywalem będzie leworęczny Fin Jarkko Nieminen, obecnie 60. w rankingu ATP World Tour. - Zapewne czeka mnie ciężki i długi mecz, ale po dzisiejszym zwycięstwie znów zacząłem wierzyć w siebie. Znam Jarkko bardzo dobrze, znam jego grę, więc nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć. Ostatnio sporo pracy włożyłem w przygotowanie ogólnorozwojowe, no i dużo trenowałem w Łodzi z Grześkiem Panfilem. To mi powinno teraz pomóc, bo nie będę musiał się długo przyzwyczajać do leworęcznego Jarkko, skoro dużo grałem z Grześkiem - uważa Polak. Nieminen w niedzielę pokonał w pięciosetowym maratonie Michała Przysiężnego 6:7 (7-9), 6:4, 6:7 (3-7), 6:3, 6:4. - W ten sposób zakończyłem sezon gry na "ziemi", najdłuższy w mojej karierze. Dotychczas grałem na niej góra dwa razy w roku, a tym razem chyba było już pięć turniejów. Nie jestem niezadowolony z tego meczu, co innego z wyniku, ale Jarkko lubi pięciosetówki. Nie da się wygrywać takich spotkań kiedy brakuje ogrania, no i kondycji. W tym roku już miałem dwie kontuzje. Najpierw pęknięty nadgarstek, a ostatnio kłopoty ze stopą. Mam nadzieje, że limit pecha wyczerpałem na kilka miesięcy - powiedział Przysiężny Polak teraz zamierza szybko wyjechać z Paryża i w domu przygotowywać się do występu w turnieju ATP na trawie w Halle, a także w wielkoszlemowym Wimbledonie. - Na razie jestem piątym oczekującym na miejsce w "drabince" w Halle, więc być może zagram tam w eliminacjach. No i nie wiem, jeszcze czy gdzieś zagram w tygodniu tuż przed Wimbledonem. Niewykluczone, że tam również będę walczył w eliminacjach. Na razie jestem drugi pod kreską, więc mogę czekać na to, czy ktoś się wycofa tuż przed turniejem - podkreślił. W tegorocznym Roland Garros wystartuje w singlu mężczyzn jeszcze Łukasz Kubot. W poniedziałek, w drugim meczu na korcie numer trzy spotka się z Łotyszem Ernestsem Gulbisem. Początek gier o godz 11.00. Z Paryża Tomasz Dobiecki