Anna Janowicz zaznaczyła, że wobec przedłużających się kłopotów zdrowotnych syna Jerzego zarówno on, jak i jego rodzice nie robią obecnie żadnych planów dotyczących powrotu łodzianina na kort. - Liczymy się z każdą opcją - powiedziała matka tenisisty. Janowicz jedyny w tym roku mecz rozegrał w pierwszej rundzie Australian Open. Łodzianin trafił w losowaniu na rozstawionego z numerem 10. Amerykanina Johna Isnera, z którym przegrał w trzech setach. W Melbourne 25-letniemu zawodnikowi odnowiła się kontuzja kolana. Po powrocie do kraju przeszedł u doktora Roberta Śmigielskiego trzeci w ostatnich miesiącach zabieg ostrzykiwania komórkami macierzystymi. - Tyle że wcześniej pobierano je z krwi, teraz z biodra. Te drugie są chyba mocniejsze. To zabieg bardziej inwazyjny, dlatego syna teraz boli i kolano, i biodro - zaznaczyła Anna Janowicz. Jak dodała, jeśli po tym zabiegu stan kolana się nie poprawi, to pod uwagę wzięta zostanie konsultacja z innymi specjalistami i inny sposób leczenia. Podkreśliła przy tym, że trudno powiedzieć, po jakim czasie można ocenić efekt takiego zabiegu. - Każdy organizm reaguje inaczej. W tej chwili jest to gdybanie. Niektórzy po takich kłopotach zdrowotnych już nie wracają. Ostatnie miesiące u syna to pasmo kontuzji: plecy, kolano i trzeszczka na przemian. Jutro Jerzy będzie miał pierwszy od zabiegu trening ogólnorozwojowy i zobaczymy, jak wyglądać będzie sytuacja. Nie wróci do gry póki ból nie zniknie - zastrzegła matka tenisisty. W tym tygodniu łodzianin miał rywalizować w Montpellier, ale ze względu na kontuzję wycofał się. Urazy uniemożliwiły mu także udział w przedsezonowym obozie w Monte Carlo oraz w styczniowych imprezach w Brisbane i Sydney. Pod bardzo dużym znakiem zapytania stoi jego udział w rozpoczynających się 8 lutego zawodach w Rotterdamie. - Na 90 procent tam nie pojedzie. Do piątku będziemy wiedzieć, czy musiałby grać w eliminacjach. Jeśli tak, to nie ma szans na start, bo kwalifikacje ruszą w sobotę, a on przecież w środę dopiero zacznie ogólne treningi. W tej chwili syn nic nie planuje. Może wróci dopiero w marcu na turniej w Indian Wells? - podkreśliła Anna Janowicz. W poniedziałek 25-letni zawodnik spadł o 17 pozycji i obecnie zajmuje 73. miejsce w rankingu ATP. Rok temu w Montpellier dotarł do finału, więc w kolejnym notowaniu światowej listy przesunie się w okolice końca pierwszej "100". Matka Janowicza przyznała, że syn bardzo przeżywa obecną sytuację. - Żaden tenisista nie zareagowałby inaczej. Bardzo go to boli. Przede wszystkim to, że nie może startować. Ranking można jeszcze poprawić. Najgorsze dla każdego zawodnika jest to, gdy nie może uprawiać sportu. Dla nas, rodziców, także bardzo przykro patrzeć na to. Liczymy się z każdą opcją, każdy scenariusz jest rozpatrywany. Wierzę, że cokolwiek by się nie stało, to syn sobie z tym poradzi - zaznaczyła. Jak dodała, w tej chwili na dalszy plan zeszła nawet kwestia startu w igrzyskach. - Igrzyska są bardzo ważne, bo to może być ostatnia okazja, by wziął udział w tej imprezie. Priorytetem jest jednak to, by się wyleczył. Zdrowie jest teraz najważniejsze, bo bez niego i tak nie będzie mógł grać i poprawić pozycji w rankingu, co jest niezbędne, by zakwalifikował się do turnieju olimpijskiego - argumentowała matka Janowicza.