- Nie stawiam sobie przed sezonem celów w postaci konkretnego miejsca w tym zestawieniu. Staram się przygotować na każdy pojedynczy turniej i mecz. Wiadomo, jak zagram dobrze, to jest szansa na skok w rankingu, a jak nie, to awansu nie będzie. Zobaczymy. W tamtym roku po cichu myślałem, żeby utrzymać się w "30" i tak się stało. Teraz pewnie będę myśleć o pozostaniu w "20". Ale powolutku, mam czas. Moja kariera rozwija się dość dynamicznie. Najważniejsze to zachować spokój - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie Janowicz. 23-letni tenisista zajmuje obecnie 19. miejsce na światowej liście. Jak zaznaczył, obecnie skupia się jednak przede wszystkim na nadrabianiu braków w przygotowaniach do sezonu. Spowodowane one były kontuzją stopy. - Zaraz po powrocie z Rotterdamu zabrałem się za treningi. Przygotowanie fizyczne pod kątem startów w Indian Wells i Miami jest teraz najistotniejsze. Dlatego zrezygnowałem z występu w Dubaju. Sezon jest długi, turnieje rozgrywane są praktycznie co tydzień. Trzeba znaleźć też odrobinę czasu na przygotowanie się do ważniejszych celów - argumentował. Obie amerykańskie imprezy wymienione przez łodzianina odbędą się w marcu. W pierwszej z nich wystąpi on także w grze podwójnej, a jego partnerem będzie Niemiec Philipp Kohlschreiber. - Będzie to bardziej start treningowy niż nastawiony na jakiś sukces. To długi turniej, trwa prawie dwa tygodnie i debel będzie dobrym ćwiczeniem. W tym roku będę w nim grał niezwykle rzadko. Nastawiam się na singla, a gra podwójna będzie tylko dodatkiem - zaznaczył. W połowie lutego Janowicz w Rotterdamie odpadł w ćwierćfinale, a tydzień wcześniej w Montpellier dotarł rundę dalej. 23-letni tenisista jest bardzo zadowolony z tych rezultatów, choć przyznał, że we Francji miał szansę na finał. - Szczerze mówiąc, po takich przejściach zdrowotnych nie spodziewałem się, że będę w stanie tak dobrze zagrać. Dawno nie miałem tak udanego startu na początku sezonu. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Przed meczem Pucharu Davisa w Moskwie z gospodarzami byłem bardzo niepewny. Zacząłem się bardzo dobrze czuć na korcie - zapewnił. Jak przyznał, nie myśli już raczej o tym, aby oszczędzać kontuzjowaną jeszcze kilka miesięcy temu nogę. - Było tak podczas Australian Open. Moja noga nie wyglądała wówczas najlepiej. Tego typu urazy są bardzo niewygodne. Teraz, choć czuję się pewnie, to o tę nogę muszę cały czas dbać. Po intensywniejszym spotkaniu nieraz puchnie. Smaruję ją maściami, chłodzę lodem i robię odpowiednie zabiegi. Chcąc nie chcąc, w podświadomości ten uraz cały czas jest, ale bólu już nie odczuwam - podkreślił. Na pytanie, czy miał okazję śledzić poczynania polskich sportowców podczas igrzysk olimpijskich w Soczi, odparł, że nie miał na to czasu ze względu na intensywne treningi w Łodzi. - Widziałem tylko, jak Kamil Stoch zdobył drugi złoty medal - przyznał.