Z numerem jeden we wrocławskim turnieju będzie rozstawiony Pierre-Hugues Herbert z Francji, ale to Janowicz ma być największą gwiazdą imprezy. "Bez wątpienia "Jerzyk" będzie postacią, która przyciągnie najwięcej kibiców do "Orbity". Poza tym będzie też Michał Przysiężny, który jest ostatnio w bardzo dobrej formie i liczymy na jego dobry, a może nawet bardzo dobry wynik" - powiedział dyrektor turnieju Paweł Jaroch. Turniej rozpoczynający się w poniedziałek jest następcą challengera KGHM Polish Indoors, który był rozgrywany w latach 2000-09. W 2015 impreza została reaktywowana pod nazwą Wrocław Open i przeniesiona z Hali Stulecia do mniejszej hali Orbita. Dla polskich zawodników najlepszy w KGHM Dialog Polish Indoors był rok 2006. Wówczas w singlu Łukasz Kubot dotarł do półfinału, a w deblu Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski okazali się najlepsi. "Może w końcu uda się któremuś z Polaków dotrzeć do finału singla, co byłoby spełnieniem moich marzeń. Wydaje mi się, że jest taka szansa, ale nie chcę też zapeszać. Przede wszystkim liczymy, że kibice obejrzą dobry tenis, wiele interesujących pojedynków i będą wychodzili z hali zadowoleni" - przyznał Jaroch. Z rankingu ATP wynika, że głównymi faworytami Wrocław Open powinni być poza Herbertem (96), Słowak Lukas Lacko (104), Francuz Paul-Henri Mathieu (105) oraz Jurgen Melzer (136) z Austrii. "Challengery rządzą się swoimi prawami i jasne jest, że nie będziemy tutaj mieli Rogera Federera czy Rafaela Nadala. Wydaje mi się, że i tak mamy ciekawych zawodników i zapowiada się ciekawy turniej" - podsumował Jaroch. Kwalifikacje do głównego turnieju wystartują już w sobotę, a w poniedziałek zostanie rozegrana pierwsza runda. Finały debla i singla zaplanowano na niedzielę.