Jerzy Janowicz stara się odbudować i przypomnieć, że stać go na grę na bardzo wysokim poziomie. Ostatnio rywalizował w challengerach w Lugano i w Poznaniu, ale przegrywał już w pierwszych rundach. W Bytomiu, w pierwszej rundzie turnieju ITF wygrał z Ukraińcem Władysławem Orłowem, było to pierwsze zwycięskie spotkanie od ponad dwóch lat. W kolejnej rundzie przegrał jednak z Szymonem Kielanem. W mistrzostwach Polski nie poszło mu lepiej. Co prawda rywalizację na kortach Górnika zaczął od zwycięstwa z Kacprem Szymkowiakiem (6-1, 6-4), W drugiej rundzie na drodze byłego 14. tenisisty w światowym rankingu stanął jednak Maks Kaśnikowski, jeden z najzdolniejszych polskich tenisistów młodego pokolenia. W środę obchodził 19. urodziny, trzy dni wcześniej zdobył pierwszy tytuł w karierze, zwyciężając w turnieju ITF M15 Betard Cup (z pulą nagród 15 tys. dol.). Mecz z Janowiczem w mistrzostwach Polski wygrał zdecydowanie 6-1, 6-2. Mimo porażki, zaraz po meczu Janowicz zgodził się na rozmowę z "Interią". Paweł Czado: Wcześniej stwierdził pan, że tylko wygrana całych mistrzostwach Polski będzie osiągnięciem, które może pana zadowolić. Podkreślał, że z każdym turniejem czuje się coraz pewniej. Jak ocenia pan mecz z Maksem Kaśnikowskim? Jerzy Janowicz: - To prawda, że pojedyncze zwycięstwa mnie nie satysfakcjonują. Przegrałem, ale tak naprawdę jestem myślami na kortach twardych, czekam na następną część sezonu na kortach betonowych. Niestety, prawda jest taka, że na ziemi nie gra mi się najlepiej. Przez ostatnich sześć lat właściwie nie rozgrywałem na tej nawierzchni oficjalnego spotkania. CZYTAJ TAKŻE: Magdalena Fręch rozpoczęła obronę tytułu bez straty gema W grze na kortach betonowych upatruję znacznie lepszego mojego samopoczucia. Na nich zapewne będę czuł się optymalnie. Jerzy Janowicz: Sezon na kortach ziemnych już dla mnie się zakończył Podczas mistrzostw Polski w Bytomiu dość często pada deszcz, pański mecz z Kaśnikowskim odbył się ze znacznym opóźnieniem. Przeszkadzało to panu? - Korty błotne, po dwóch opadach deszczu to na pewno nie są warunki dla mnie, warunki, w których mógłbym stworzyć dobre granie. Deszcz nas nie rozpieszczał. Tak czy inaczej: sezon na kortach ziemnych dla mnie w tym roku już się zakończył. Rozegrałem sobie parę meczów na ziemi i tak naprawdę właśnie o to mi chodziło. O to żeby trochę się ograć. Z formą muszę być tak naprawdę gotowy na sezon twardy. Jak ocenia pan przeciwnika? Wiem, że dużo gracie ze sobą [obaj tenisiści reprezentują Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki, przyp. aut.] - Maksowi życzę jak najlepiej. Bardzo dobrze, że ze mną wygrał. Każde jego zwycięstwo mnie cieszy, to jest "mój chłopak", uratowałem go od tenisowej śmierci [obaj tenisiści poznali się niespełna trzy lata temu, złapali kontakt, Janowicz często podpowiada Kaśnikowskiemu jak grać, a młodszy o 12 lat zawodnik to docenia, przyp. aut.]. To mój dobry kumpel i każde jego zwycięstwo jest na plus. rozmawiał: Paweł Czado