Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo To był pierwszy pojedynek pomiędzy Janowiczem a Tsongą. Łodzianin zaprezentował się w nim bardzo dobrze, będąc stroną dominującą, ale oprócz siły wykorzystywał też technikę m.in. znane już wszystkim skróty i potrafił również wpleść elementy taktyczne np. różnorodny serwis.. Wygrał aż 37 piłek, przy 21 rywala. Popełnił natomiast 21 niewymuszonych błędów, Francuz tylko siedem mniej. Zwycięstwo nad ósmą rakietą świata to największy sukces Janowicza od zeszłorocznego występu w turnieju ATP w Paryżu, gdzie doszedł do finału po drodze pokonując Andy'go Murraya czy Janka Tipsarevicia, a więc innych zawodników z pierwszej dziesiątki rankingu. W piątym gemie mieliśmy pierwsze przełamanie. Przy równowadze doszło do długiej wymiany. Najpierw przy siatce był Francuz, potem poszedł do niej Polak i zdobył punkt wolejem na końcową linię. W następnej akcji return Janowicza po drugim serwisie trafił w okolice linii bocznej, Tsonga trochę "posędziował" i spóźnił odbicie, więc łodzianin zagrał zwycięską kontrę z forhendu. Dobrą grę w pierwszym secie Janowicz przypieczętował w 10. gemie. Wygrał go bez straty punktu, kończąc asem serwisowym, drugim w tym spotkaniu. W drugiej partii, w której nie brakowało ładnych wymian, Tsonga poprawił swoją grę, a obaj tenisiści cały czas utrzymywali własne podanie. Doszło więc do tie-breaka.W nim pierwszy "mini breaka" zanotował Francuz obejmując prowadzenie 2-1, ale potem zepsuł woleja przy siatce, a następnie nadział się na forhendową kontrę pod stopy. Janowicz nie powiększył jednak przewagi, ponieważ w trakcie wymiany posłał smecza w środek i potem wyrzucił wolej za końcową linię (3-3). Przy stanie 4-5 nasz zawodnik miał szczęście. Po forhendzie Tsongi piłka trafiła w taśmę i wyleciała na aut. Następną akcję łodzianin zakończył wolejem, a przy pierwszej piłce meczowej Janowicz popisał się skutecznym minięciem. Z radości Polak rozerwał koszulkę. II runda ATP w Rzymie: Jo-Wilfriend Tsonga (Francja, 8.) - Jerzy Janowicz (Polska) 4:6, 6:7 (5-7)