Mecz rozpoczął się o godz. 17, a zakończył po 21. Po pierwszym secie nastąpiła przerwa spowodowana rzęsistym deszczem, który przeszedł nad kortami. Pauza trwała dwie i pół godziny. Spotkanie rozpoczęło się od przełamania serwisu Argentyńczyka przez Janowicza. Potem do końca partii obaj zawodnicy wygrywali gemy przy własnym podaniu. Skończyli seta tuż przed ulewą. - W przerwie zjadłem kurczaka. Gdy wróciliśmy, warunki nie były takie jakie lubię. Zrobiło się zimno. Piłki z każdym gemem stawały się coraz cięższe - opowiadał po meczu Janowicz. Polak jednak szybko objął prowadzenie 4:0. Zirytowany Argentyńczyk serwując w piątym gemie dwukrotnie wprowadził piłkę lekceważąco sposobem dolnym. Kibice zareagowali gwizdami. Wyraźnie zezłościło to także Polaka. - Słaby jest. Powiedziałem mu to, gdy się mijaliśmy przy zmianie stron - powiedział Janowicz, który kilka minut później zakończył zwycięsko spotkanie. - Trzeba grać dalej. Interesuje mnie tylko wygranie tego turnieju. Zawsze lubiłem tu grać. Przyjechałem zwyciężyć - zapewnił Polak. W środę Janowicz o ćwierćfinał zagra z Kennym De Schepperem z Francji. Od przyjazdu do Szczecina Polak trenuje wspólnie z Richardem Gasquetem. Obaj mogą trafić na siebie jedynie w finale. - Pokazałem mu na treningach, że jak dojedziemy do finału, to będzie miał ciężko - śmiał się Janowicz. W pozostałych meczach pierwszej rundy rozegranych we wtorek z turniejem pożegnało się czterech rozstawionych tenisistów: mistrz Szczecina sprzed roku Włoch Alessandro Giannessi, jego rodak Marco Cecchinato oraz młody Norweg Casper Ruud.