Miało to miejsce w Stuttgarcie, kiedy Kazaszka okazała się lepsza w półfinale, przerywając passę 22-letniej raszynianki, która zwyciężyła w tej imprezie dwa razy z rzędu. Potem jednak Świątek wygrała turnieje w Madrycie i Rzymie, natomiast Rybakina w stolicy Hiszpanii doszła do półfinału, a w stolicy Włoch w ogóle nie wystąpiła. Na razie jednak w Paryżu radzi sobie bardzo dobrze. W pierwszej rundzie pokonała bowiem Belgijkę Greet Minnen 6:2, 6:3, co zajęło jej godzinę i 13 minut, a w czwartek nie dała szans Rus, przebywając na korcie jeszcze krócej, bo godzinę i siedem minut. Roland Garros. Jeleen Rybakina wyszła z opresji w drugim secie W pierwszym secie o zwycięstwie Kazaszki zadecydowało przełamanie w ósmym gemie, kiedy nie straciła żadnego punktu. Trochę gorzej było w drugiej partii, bo to ona jako pierwsza oddała serwis, w szóstym gemie, i przegrywała 2:4. Natychmiast jednak odrobiła stratę, a w dziewiątym gemie jeszcze raz przełamała Rus, co okazało się kluczowe. "Oczywiście w tym momencie trochę się zdenerwowałam, bo nikt nie chce przecież rozgrywać trzysetówek. Dzisiaj było już 2:4, więc musiałam starać się grać punkt za punktem i jeszcze bardziej się pobudzać. Jeśli chodzi o witalność, to nie jestem zadowolona do końca ze swojej postawy" - przyznała Rybakina w rozmowie pomeczowej. Kazaszka zanotowała jednak awans i teraz czeka na kolejną rywalkę, którą będzie albo Belgijka Elise Mertens (25)., albo Chorwatka Petra Martić. W trzeciej rundzie są już też jej groźne rywalki. W środę, po bardzo zaciętym meczu z Naomi Osaką, do tej fazy turnieju zakwalifikowała się "jedynka" Iga Świątek. Polka, po prawie trzech godzinach, pokonała Japonkę 7:6 (7-1), 1:6, 7:5, choć w trzecim secie musiała bronić piłki meczowej. 22-letnia raszynianka triumfowała w dwóch ostatnich edycjach Rolanda Garrosa, a w sumie już trzy razy. Roland Garros. Iga Świątek i Aryna Sabalenka też w trzeciej rundzie Z kolei w czwartek awans zapewniła sobie Aryna Sablenka. Rozstawiona z "dwójką" Białorusinka" wygrała też z Japonką Moyuką Uchijimą 6:2, 6:2 i na korcie spędziła jeszcze mniej czasu niż Rybakina. Do zwycięstwa potrzebowała godziny i dwóch minut. Najlepsze tenisistki nie muszą przejmować się pogodą w Paryżu, gdzie pada, bo ich spotkania planowane są na dwa najważniejsze koty - Philippe'a Chatriera i Suzanne Lenglen, gdzie jest zadaszenie. Inni zawodnicy mają problem są opóźnienia. Dlatego od piątku pojedynki będą się rozpoczynały od godziny 10.00, a nie 11.00 jak do tej pory. To reakcja organizatorów na deszczową pogodę w Paryżu, która torpeduje tenisowy plan gier.