26-letni tenisista z Wrocławia przegrał z Zhangiem po emocjonującym meczu 6:3, 4:6, 6:7 (4). Wśród wielu kibiców apetyty były większe, bo przecież w ubiegłym tygodniu w Szanghaju Polak rozegrał turniej życia, zakończony finałowym zwycięstwem z Andriejem Rublowem. To było do przewidzenia. Zbyt wielkie zmęczenie Ale właśnie występ w Chinach to pierwsza przyczyna tak szybkiej porażki. Hurkacz rozegrał w Szanghaju sześć meczów, w tym trzy trzysetowe, dwa trwające ponad dwie godziny. Jednym z tych tasiemcowych spotkań był pojedynek z Zhangiem, tym samym, któremu uległ w Tokio. Wtedy też rozstrzygnięcie nastąpiło w tie-breaku trzeciego seta. Jak się okazało, poprzedni występ kosztował polskiego tenisistę zbyt dużo. To było do przewidzenia. Mówił o tym zresztą były kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa, Radosław Szymanik. - Huberta czeka trudny moment pod względem fizycznym i mentalnym. Jest teraz w Tokio i po tak wielkich obciążeniach gra kolejny turniej. Już w pierwszej rundzie ma niewygodnego i trudnego rywala - przestrzegał w rozmowie z Interią znany tenisowy trener i ekspert. Hurkacz znacznie poprawił swoją grę, miał świetny wynik w Szanghaju, w swoim drugim meczu z Zhangiem już Tokio też zagrał na swoim poziomie, ale nie jest robotem. Nowe warunki do gry, przemieszczanie się, trudy podróży, poprzedniego turnieju i całego sezonu - z wszystkim tym musiał się zmierzyć dziś rano. - Trzeba też myśleć o zdrowiu, o przyszłym sezonie - mówił Szymanik. Masters nie był celem, ale wciąż jest możliwy A co w takim razie z kwalifikacją do kończącego sezon Mastersa w Turynie (12 - 19 listopada)? Po świetnym wyniku w Szanghaju w rankingu Race to Turin Hurkacz awansował na 11. miejsce, choć ze sporą stratą do ósmego w tej klasyfikacji Holgera Rune. Już podczas wrześniowego meczu Pucharu Davisa z Barbadosem wrocławianin mówił, że ubiegłoroczny wyścig po punkty do Mastersa (ostatecznie nieudany) kosztował go zbyt wiele i to było nauczka na przyszłość. - Ani Hubert ani jego sztab nie myślał o tym aby dostać się do turnieju finałowego z udziałem ośmiu najlepszych zawodników na świecie. On chciał grać swój najlepszy tenis, wrócić do najwyższej formy - potwierdził to nastawienie Szymanik. Mimo wszystko matematycznie Masters wciąż jest jeszcze możliwy. Przed Hurkaczem teraz start w Bazylei (23 - 29 października). A potem będzie jeszcze ostatni w tym sezonie turniej ATP 1000 - w Paryżu (30 października - 5 listopada). Są dobre strony szybkiej porażki w Tokio. Będzie miał teraz więcej czasu, aby się zaaklimatyzować do europejskich warunków, zregenerować i być może w którymś z tych turniejów powalczyć o zwycięstwo i przepustkę do Turynu.