W listopadzie flamandzki trybunał sportowy zawiesił oboje tenisistów na rok za unikanie kontroli antydopingowych. W obu przypadkach kontrolerzy trzykrotnie nie zdołali pobrać próbek do badań, ponieważ tenisiści nie znajdowali się we wskazanym miejscu albo zapomnieli poinformować Światową Agencję Antydopingową (WADA) o miejscu aktualnego pobytu. Takie obowiązki nakładają na nich regulaminy uprawniające do startu w imprezach rangi WTA i ATP Tour oraz w turniejach zaliczanych do Wielkiego Szlema. W poniedziałek sąd pierwszej instancji w Brukseli zawiesił wykonanie kar, dopatrując się błędów w regulaminie informowania WADA o miejscu pobytu tenisistów. Na informację o tym błyskawicznie zareagowali organizatorzy turnieju WTA w Auckland (4-9 stycznia), którzy zaoferowali półfinalistce tegorocznego US Open tzw. dziką kartę. Z kolei prawnik Belgijki przyznał, że oczekuje ona na ruch ze strony gospodarzy wielkoszlemowego Australian Open. Zabiegi obojga tenisistów, jak i ich menedżerów, mogą okazać się zbędne, gdyż ITF poinformowała we wtorek, że mimo decyzji sądu, gracze nie mogą wrócić na kort. "W myśl naszych przepisów oboje pozostają zdyskwalifikowani" - zakomunikował rzecznik ITF Nick Imison. Oboje zawieszenie odwołali się także od decyzji ITF do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie, ale rozpatrzenie tej sprawy może potrwać do trzech miesięcy. 18-letnia Wickmayer była jednym z największych objawień ostatniego sezonu, który zakończyła na 16. miejscu w świecie. W US Open po raz pierwszy w karierze osiągnęła półfinał turnieju wielkoszlemowego. 29-letni Malisse, półfinalista Wimbledonu z 2002 roku, zajmuje obecnie 94. pozycję w rankingu ATP World Tour.