Aryna Sabalenka przyleciała do Dohy po kapitalnym początku sezonu. Liderka rankingu WTA najpierw wygrała turniej w Brisbane, a następnie dotarła do finału wielkoszlemowego Australian Open. Przegrała w nim jednak z reprezentantką Stanów Zjednoczonych Madison Keys, tym samym tracąc tytuł, co stanowiło dla niej ogromne rozczarowanie. Mimo to wyczyn i formę 26-latki niewątpliwie należy docenić. Białorusinka swój występ na kortach w Katarze rozpoczęła - jak pozostałe siedem rozstawionych zawodniczek - od drugiej rundy, w którym trafiła na rosyjską tenisistkę Jekatierinę Aleksandrową. W pierwszym secie wtorkowego pojedynku Aryna Sabalenka spisała się bez zarzutu, wygrywając go 6:3. Wywalczenie sześciu gemów zajęło jej jednak aż 51 minut. W drugiej partii 30-latka jeszcze zacieklej przeciwstawiła się pierwszej rakiecie świata. A jej trakcie doszło do kuriozalnej sytuacji. Kolejna sensacja w Dosze. Mistrzyni olimpijska za burtą, wypada z drabinki Świątek WTA Doha. Kuriozum podczas meczu Sabalenki. Wyjątkowy "intruz" wbiegł na kort W piątym gemie - przy stanie 2:2 - Białorusinka szykowała się do przyjęcia serwisu rywalki. Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jak się okazało, wszystko to z powodu... kota, który nagle wbiegł na kort. Pojawienie się czworonoga wywołało poruszenie na trybunach, z których napływały oklaski i pomrukiwania. Ten jednak został szybko przegoniony za bandy reklamowe. Gigantyczna niespodzianka. Coco Gauff wypadła z drabinki w Dosze. Przegrała z Martą Kostiuk Na kuriozalne zakłócenie meczu natychmiast zareagował oficjalny portal organizacji WTA, publikując w mediach społecznościowych nagranie przedstawiający całe zajście. Obecność kotów to stały element turnieju WTA w Dosze. Także w poprzednich edycjach te zwierzęta pojawiały się na kortach podczas meczów. Pierwszy raz w tym roku tak niecodzienny gość urządził sobie jednak spacer po korcie centralnym. A choć jego wizyta była krótka, z przymrużeniem oka można stwierdzić, że - choć nie był czarny - zdążył on przynieść pecha Arynie Sabalence. Dalsza część drugiego seta należała już bowiem do Jekateriny Aleksandrowej, która wygrała go 6:3, przedłużając tym samym swoje szanse na awans do 1/8 finału, gdzie na zwyciężczynię czekała już belgijska tenisistka - Elise Mertens. W trakcie meczu patrzyli na rakietę. Co tam się stało? "Nigdy czegoś takiego nie widziałam"