- Po półfinale znalazłam się w najtrudniejszej sytuacji w karierze, ale poradziłam sobie. Byłam się w stanie zebrać w mniej niż 24 godziny. Podeszłam normalnie do kolejnego meczu, zachowałam pełen profesjonalizm - opowiadała Świątek o okolicznościach zdobycia brązowego medalu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. - Ten krążek trochę przypomina mi różowe złoto i pasuje do zegarka, więc wszystko się zgadza. Jestem ogromnie dumna z tego medalu - dodała najlepsza tenisistka świata. Świątek: Po wygranym meczu lubię zjeść burgera Podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami w Domu Polskim, Świątek została zapytana również, co lubi zjeść po wygranych spotkaniach. Ta kwestia mocno ożywiła najlepszą zawodniczkę świata. - Lubię burgera, ale z tych zdrowszych, a nie tych z niewiadomego pochodzenia. Na pewno nie będę teraz jadła kurczaka z ryżem czy z makaronem, bo to jem przed meczami i nie kojarzy mi się już zbyt dobrze i pewnie już tak zostanie do końca życia - przyznała. O kulinarnym świętowaniu wspominała także Tomasz Świątek, ojciec zawodniczki. - Bardzo cieszę się z krążka, bo Iga jako pierwsza z Polek zrobiła szlema, a teraz medal olimpijski, więc jest to powód do dumy. Brązowy medal to super wynik. Świętowaliśmy skromnie, wybraliśmy się na kolację - opowiadał. Świątek zdobyła pierwszy medal olimpijski w historii polskiego tenisa. Długo szła jak burza, tracąc tylko jednego gema. W półfinale przegrała jednak z Chinką Qinwen Zheng i miała niespełna dobę, by przygotować się mentalnie do meczu o brązowy medal. Zagrała w nim z dużą pewnością siebie i pokonała Annę Schmiedlovą. Z Paryża Piotr Jawor