Głosy krytyki, z wielu stron, odwołujące się do tak jaskrawego przykładu braku równouprawnienia, od dłuższego czasu przybierały na sile. Stojąca na czele kobiecego tenisa organizacja WTA dłużej nie mogła przybierać biernej postawy i udawać, że problemu nie ma. Przykładów nierówności, nazywanych przez licznych także formą dyskryminacji, jest na pęczki. Dość przypomnieć wydarzenia z kwietnia tego roku w Stuttgarcie. Iga Świątek za zwycięstwo w niemieckim turnieju zarobiła 104 tys. euro (i Porsche). Za wygraną w rozgrywanym w tym samym czasie męskiej imprezie w Barcelonie (o tej samej randze) Carlos Alcaraz dostał ponad cztery razy więcej. Iga Świątek wciąż ubogą krewną tenisistów. Gigantyczna różnica w nagrodach Iga Świątek okrutnie skrzywdzona. Ekspert bije na alarm. "Trudno porównać czeki za zwycięstwo" Włodarze po raz pierwszy, zdecydowanie, wyszli naprzeciw oczekiwaniom opinii pod koniec czerwca tego roku, gdy wydali przełomowy komunikat. Jeśli nie zawrócą z przedstawionego kursu, w kolejnych latach dokona się prawdziwa rewolucja, właśnie w kwestii zarobków tenisistek i tenisistów w turniejach rangi ATP i WTA. Raczkujące zmiany zaczęły dokonywać się w tym roku, a długa droga rzeczonej rewolucji, ale w ewolucyjnych ramach czasowych, ma dobiec końca za dziesięć lat, w 2033 roku. Ambitny plan zakłada, że wówczas nastąpi pełne zrównanie przy okazji turniejów tej samej rangi, ale trwających tydzień. Po drodze, do 2027 roku, ma dokonać się inna zmiana, a mianowicie nagrody finansowe mają być identyczne w turniejach łączonych rangi WTA i ATP 1000 oraz 500. O tym, że problem jest bardzo namacalny, świadczy aktualny stan rzeczy. I sytuacja, która ma miejsce w rozgrywanych równolegle dwóch turniejach w Kanadzie, a mianowicie ATP w Toronto i WTA w Montrealu. Oba mają rangę 1000, a więc najwyższą z możliwych poza wielkoszlemowymi zmaganiami i... na tym można by było zakończyć podobieństwa. Milionowe różnice w nagrodach. Tyle Iga Świątek może zgarnąć w Montrealu Gigantyczna różnica dotyczy zaś zarobków, a konkretnie nagród dla zawodniczek i zawodników za awans do poszczególnych faz turniejów, a na końcu dla triumfatorów. Iga Świątek jest oczywiście jedną z głównych faworytek do końcowego triumfu, ale znów - jakkolwiek zakończy zmagania - zarobi znacznie mniej od swoich kolegów po fachu. Wielka sensacja w Montrealu. Czołowa tenisistka odpada, Świątek ubyła poważna rywalka Grafika, przedstawiona przez profil "Tennis365" na Twitterze obrazuje sytuację od 1/16 finału obu turniejów. Widać jak na dłoni, że na każdej fazie zmagań mężczyźni zarobią o ponad połowę więcej. Prześledźmy sytuacje z punktu widzenia zawodniczek i zawodników, którzy awansują do półfinałów, bo wówczas kwoty i różnice najbardziej przemawiają do wyobraźni. Mężczyzna za obecność w najlepszej czwórce zainkasuje, już w przeliczeniu, ponad 1 milion 200 tysięcy złotych. Z kolei tenisistka, za tą samą wykonaną pracę, wzbogaci się o około 560 tysięcy złotych.