Zawodniczki te zmierzyły się na tym samym etapie paryskiej imprezy także w poprzednim sezonie i wówczas Polka przegrała z kretesem - 1:6, 0:6. W niedzielę to zajmująca 54. miejsce w rankingu WTA Świątek pokonała drugą w tym zestawieniu Halep 6:1, 6:2. "Zawsze jestem zaskoczony, kiedy widzę tego typu wynik. Ale nie jestem zaskoczony, że Iga może grać w ten sposób. Wiem, na co ją stać. To był dobry mecz, dobry dzień, dobry timing, wszystko się połączyło. Jestem bardzo zadowolony z tego meczu" - przyznał Sierzputowski. Zdziwiło go, że na zadaszonym korcie centralnym było chłodniej niż na innych obiektach kompleksu im. Rolanda Garrosa. "I tego się troszkę bałem. Że Idze będzie ciężko wejść w mecz na samym początku. Najbardziej się obawiałem o drugą część pierwszego seta, nie o początek meczu. Bo jednak widziałem po pierwszych dwóch uderzeniach, że jest luz...Oczywiście, była trochę napięta, pojawiły się drobne błędy, ale jak już złapała ten luz, to byłem spokojny. Wiedziałem też jednak, że Simona potrafi odwracać taki wynik, że ostatnio wręcz lubi zaczynać spotkanie od stanu 0:2 i jest to dla niej pewna forma rozgrzewki. Bałem się też początku drugiej partii, który Iga jednak świetnie wytrzymała. Chodziło o to, by zmuszać Halep do kolejnych ataków, nakładać na nią presję" - analizował. Szkoleniowiec - bazując na niedzielnym występie - wskazał jednak również kilku aspektów, w których gra 19-latki z Raszyna wymaga poprawy. "Na pewno kilka razy zabrakło tej śmiałości i odwagi, gdzieś wstrzymała rękę. Oczywiście, fajnie, że to przezwyciężyła, ale trzeba na to zwrócić uwagę. Tak samo z serwisem. W pewnym momencie uciekł on na jednego gema, na dwa. Może się wydawać, że to nic wielkiego, ale to sprawiło, że Simona podniosła głowę i próbowała dalej walczyć. Można było wtedy jeszcze docisnąć i mieć 3:0 w drugim secie. Na returnie też zdarzają się takie okazje, że trzeba je wykorzystywać, bo w przyszłości ich zmarnowanie może się zemścić" - zastrzegł. Jego zdaniem bardzo istotna jest powtarzalność pod presją, a w związku z tym za kluczowe ocenił momenty, kiedy Świątek zachowuje luz. "Kiedy próbuje, kombinuje, nie wstrzymuje ręki. Gra zgodnie z tym, co podpowie jej pierwsza myśl, a nie ma wątpliwości. Na nie nie ma miejsca podczas spotkania" - podkreślił. Jego podopieczna była nieco rozczarowana niedawną porażką w trzeciej rundzie US Open. Część sezonu na kortach ziemnych zaczęła od turnieju WTA w Rzymie, gdzie odpadła w pierwszej rundzie. Potem miała startować w Strasburgu, ale zamiast tego wróciła do kraju i trenowała w Warszawie. Następnie udała się do Paryża. "Ten sezon jest inny i wszyscy to wiedzą. Zawodnikom jest naprawdę trudno nie mieć żadnych oczekiwań. To była świetna decyzja, by zrobić krótką przerwę. Iga nie czuła się dobrze, chciała dać odpocząć głowie. Spytałem o radę Łukasza Kubota, który powiedział: 'skupcie się na ważnych sprawach, nie myślcie o tych mniej istotnych. Odpocznijcie, wróćcie do domu, zresetujcie głowy, jedźcie do Paryża i rywalizujcie'. Zadziałało idealnie" - wspominał Sierzputowski. Świątek w pierwszym w karierze wielkoszlemowym ćwierćfinale zmierzy się z kwalifikantką Martiną Trevisan. 26-letnia Włoszka zajmuje 159. miejsce w rankingu WTA i dopiero po raz drugi w karierze znalazła się w głównej drabince wielkoszlemowych zmagań. Na początku tego sezonu w Australian Open przegrała mecz otwarcia. Z 19-letnią Polką rywalizowała dotychczas dwukrotnie. Bilans jest remisowy. "To będzie największe wyzwanie w tym turnieju. (...) Jak grasz z rywalem, który ma gorszy ranking, który walczy o każdą piłkę i nigdy się nie poddaje, to musisz być gotowy i przygotowany, by więcej biegać. Uważam, że koncentracja musi być teraz na wyższym poziomie niż w niedzielę. Bo jednak tu Iga grała z faworytką, miała luźną rękę, nie miała żadnych wielkich oczekiwań. Wyszła i zrobiła robotę, a w następnym spotkaniu role się odwrócą i to będzie najtrudniejsze" - ocenił. Jak dodał, Włoszkę zna bardzo dobrze i pamięta oba poprzednie spotkania swojej tenisistki z tą rywalką. "Po raz pierwszy było to na początku mojej współpracy z Igą, która wówczas przegrała. Miała ona już jednak kontuzję przed tym spotkaniem, po którym przeszła operację i miała półroczną przerwę w grze. Wyszła jednak na kort, walczyła. Drugi raz grała z Martiną w ubiegłym roku na trawie i wtedy zwyciężyła. Wiem, że Trevisan to teraz inna zawodniczka, więc musimy się do tego meczu przygotować, zwracając uwagę na to, jak teraz gra, a nie jak robiła to w przeszłości" - zaznaczył.