Obecny rok jest pierwszym, w którym Świątek startuje już wyłącznie w seniorskich turniejach i to w tych najwyższego szczebla - WTA i w Wielkim Szlemie. W imprezie cyklu w Lugano dotarła do finału, a we French Open do 1/8 finału. Zaznaczyła, że w pierwszej połowie roku poszło jej lepiej niż zakładała. Dodała też, że spodziewała się, iż będzie to dla niej niełatwy czas i będzie musiała być przygotowana na porażki. - A nie jest to łatwe. Zawsze miałam problem z przegrywaniem i przeżywałam to. Ale - tak jak się mówi w naszym środowisku - większość tenisistów przegrywa co tydzień - zwróciła uwagę 61. rakieta świata. Warszawianka 31 maja stała się pełnoletnia. Obecny sezon zaś jest jej pierwszym w pełni seniorskim. W poprzednim bowiem startowała jeszcze też w juniorskich turniejach. - Czy trudniejsza jest dorosłość tenisowa czy życiowa? Myślę, że to się łączy. Mam nadzieję, że mi to przyjdzie naturalnie. Niczego nie wymuszam, staram się rozwijać w swoim tempie. Ale to nie jest trudność tylko po prostu etap, który trzeba przejść - zaznaczyła. Wśród polskich tenisistów zaszła zmiana pokoleniowa. Kiedyś przy jednym stoliku podczas Wielkich Szlemów spotykali się: siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie, Marcin Matkowski, Mariusz Fyrstenberg, Łukasz Kubot i Alicja Rosolska. Obecnie w zawodach tej rangi zobaczyć można już tylko ostatnią dwójkę, a w singlu - poza Świątek i bardziej doświadczoną Magdą Linette - startują 22-letni Hubert Hurkacz i starszy o rok Kamil Majchrzak. - Na razie nie mieliśmy zbyt wielu okazji do spotkań, bo każdy był skoncentrowany na swoich meczach. Ale mam nadzieję, że jak będziemy dłużej razem na tourze, to będzie ich więcej - dodała Świątek. Rok temu triumfowała w juniorskim Wimbledonie i wielu kibiców liczyło, że w debiucie w seniorskiej edycji tego wielkoszlemowego turnieju również pokaże się z dobrej strony. Szybko jednak pożegnała się z rywalizacją - przegrała w meczu otwarcia ze Szwajcarką Viktoriją Golubic 2:6, 6:7 (3-7). - Można powiedzieć, że trochę założono z góry, że skoro wygrałam tu rok temu, to trawa będzie tą nawierzchnią, na której będzie mi najlepiej szło. Poza tym tenis seniorski jest znacznie inny od juniorskiego. Bardzo ciężko mi się w tym roku grało na trawie, a w zeszłym jakby nie miało to dla mnie w ogóle znaczenia. Poprzednio trenowałam na tej nawierzchni z takim średnim nastawieniem, a wyszłam na mecz i czułam się o wiele lepiej. Teraz było odwrotnie. Tenis jest nieprzewidywalny - podsumowała. Z tegorocznej edycji londyńskiej imprezy pozostanie jej jednak jedno miłe wspomnienie. Przed jej rozpoczęciem pewnego dnia trenowała, mając obok siebie po jednej stronie Szwajcara Rogera Federera, a po drugiej Hiszpana Rafaela Nadala. - Lepiej nie mogłam trafić - przyznała z uśmiechem. Jak na razie największe sukcesy w tym roku zanotowała na "mączce". Trener Piotr Sierzputowski w niedawnej rozmowie zaznaczył, że jego podopieczna na kortach ziemnych - niezależnie od samopoczucia - gra dobrze. - Dokładnie tak jest i mam nadzieję, że tak pozostanie. Ale też chciałabym się rozwijać i osiągać dobre wyniki na innych nawierzchniach - zastrzegła. Wimbledon był rozgrywany podczas szkolnych wakacji, ale Świątek - w natłoku wcześniejszych startów - dotarła do Londynu, nie widząc nawet wcześniej swojego świadectwa. Czas po tym turnieju poświęciła na odpoczynek - m.in. pływała na paddleboardzie nad Zalewem Zegrzyńskim i nadrabiała zaległości w czytaniu. - Ostatnio wciągnęły mnie książki historyczne - zaznaczyła tenisistka, którą w przyszłym roku czeka matura. Przed nią teraz przygotowania do części sezonu na kortach twardych. W najbliższych planach ma starty w Waszyngtonie, Toronto i Cincinnati. Agnieszka Niedziałek