Sierpień 2015 roku, korty Legii Warszawa przy ulicy Myśliwieckiej. Po raz pierwszy i ostatni zarazem rozgrywany jest "Tenisowy Memoriał Marii i Lecha Kaczyńskich". Startują zawodnicy poniżej 16. roku życia. Czołówka z Polski, bo jest się o co bić. Organizująca turniej fundacja zapewnia dla zwycięzcy wśród chłopców i dziewcząt stypendium w wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie. W turnieju dziewcząt wygrywa 14-letnia wówczas Iga Świątek. W finale pokonuje po zaciętym trzysetowym pojedynku dwa lata starszą Marcelinę Podlińską. W pewnym sensie to historyczna wygrana. To było ostatnie zwycięstwo podczas oficjalnego turnieju organizowanego w Polsce przyszłej zwyciężczyni juniorskiego Wimbledonu. Od tego czasu Świątek występowała głównie w zagranicznych turniejach - juniorskich ITF-ach, mistrzostwach Europy do lat 16, drużynowych mistrzostwach świata, Wielkich Szlemach w kategorii juniorów. Potem przyszedł czas na turnieje zawodowe najniższej rangi. To była też kolejna okazja, żeby pokazać się w kraju. W czerwcu 2017 roku fundacja Warsaw Sports Group zorganizowała na kortach Legii, którego gwiazdą miała być Iga Świątek. Kort centralny, wyczuwalne napięcie i wielkie oczekiwania. Niestety, młoda Polka nie daje rady doświadczonej Włoszce Martinie Trevisian. Przegrywa w trzech setach, schodzi z kortu z płaczem. Okazuje się, że odniosła kontuzję stawu skokowego, która wyłączyła ją z gry i treningów na kilka miesięcy. Świątek wróciła silniejsza na początku 2018 roku. Po znakomitej pierwszej połowie roku i po zwycięstwie w juniorskim Wimbledonie WSG znów zaplanowało turniej dla swojej gwiazdy, tym razem na kortach Warszawianki. Tłum kibiców, znów presja, oczekiwanie na dobrą grę i zwycięstwo. Świątek niespodziewanie przegrała z solidną zawodniczką, ale bez sukcesów, Joanną Zawadzką. Niektórzy mówili, że przegrała raczej ze stresem. Dziś sytuacja powtórzyła się w Zielonej Górze. W Pucharze Federacji w meczu z Rosją Świątek miała za rywalkę cztery lata starszą rywalkę Natalię Wichłancewą (109, WTA). Przystępowała do meczu jako 140. zawodniczka w rankingu WTA, która niedawno przebrnęła przez eliminację Australian Open i I rundę wielkoszlemowego turnieju. Grała u siebie. Dla Polki nie jest to jednak atut. Legionistka przegrała 0:6, 2:6. Mecz trwał zaledwie 53 minuty. Nie można było poznać, że z Wichłancewą grała ta sama zawodniczka co trzy tygodnie wcześniej w Australii w imponującym stylu przeszła przez eliminacje.Polki w Pucharze Federacji rozegrają jeszcze dwa mecze. W piątek z Danią, w sobotę o miejsca. Kapitan reprezentacji Polski Dawid Celt pewnie da szansę Idze Świątek, chociażby by mogła przemóc fatalną passę meczów w Polsce i żeby wygrała ze stresem. Olgierd Kwiatkowski