Iga Świątek w pierwszej rundzie otrzymała wolny los. W drugiej fazie turnieju zmierzy się z Elise Mertens, notowaną obecnie na 30. miejscu rankingu WTA. W premierowym starciu Belgijka okazała się lepsza od Niemki Tatjany Marii (66. WTA) , triumfując 6:1, 4:6, 6:0. Do starcia raszynianki z niżej notowaną rywalką dojdzie w czwartek nie przed godziną 17:00. Ale Polka już dzień wcześniej przekonała się, jak wielkie zainteresowanie kibiców będzie jej towarzyszyć w najbliższych dniach. Część z nich zrezygnowała z oglądania turniejowych potyczek, byle tylko zobaczyć, jak radzi sobie na treningu faworytka imprezy. Na krótkim filmie zarejestrował to dziennikarz Canal+, Żelisław Żyżyński. Nagranie, które zamieścił na platformie X, trwa ledwie 20 sekund. Tyle jednak wystarczy, by zrozumieć, co oznacza obecność w Stuttgarcie liderki światowego rankingu. Pogromczyni Świątek z Miami już za burtą w Stuttgarcie. A grała koncertowo Iga Świątek broni tytułu w Stuttgarcie. Najpierw musi wygrać z presją oczekiwań Turniej trwa od poniedziałku. Jest silnie obsadzony, co nie stanowi zaskoczenia. Z czołowej dziesiątki rankingu WTA brakuje jedynie Amerykanki Jessiki Peguli (5. WTA) i Greczynki Marii Sakkari (6. WTA). Rola głównej faworytki ponownie przypadła w udziale Świątek. Polka wygrała dwie poprzednie edycje niemieckiej imprezy. Za każdym razem w finale okazywała się lepsza od Aryny Sabalenki. W 2022 roku pokonała Białorusinkę 6:2, 6:2, rok później - 6:3, 6:4. Dwa sety i po sprawie, Sabalenka już w "blokach". Tego się pewnie spodziewała 22-letnia tenisistka celuje zatem na niemieckich obiektach w trzeci triumf z rzędu. I wyraźnie odczuwa ciążący na niej ciężar oczekiwań. - Presja czasami boli - oznajmiła nieoczekiwanie na przedturniejowej konferencji prasowej. - Zwłaszcza wtedy, kiedy wiem, że zrobiłam wszystko, co mogłam, a ludzie i tak krytykują. Nie znają całej prawdy. Nie wiedzą, co się dzieje także poza kortem. Czasami nie jest to łatwe. - Rozumiem, jak funkcjonuje świat i nie spodziewam się, że to się zmieni. Byłoby jednak miło, gdyby kibice pamiętali, że nadal jesteśmy tylko ludźmi i nie da się wygrać każdego turnieju - dodała pierwsza rakieta świata.