Tegoroczne zmagania tenisistów i tenisistek pędzą jak szalone. Wydawało się, że jeszcze niedawno odliczaliśmy dni do Australian Open, a już niewiele czasu zostało do uwielbianego przez Igę Świątek Rolanda Garrosa. Najlepsi zawodnicy rywalizują niemal codziennie. Niektórzy z nich mają niewiele czasu na odpoczynek. Wystarczy tylko spojrzeć na minione tygodnie. Niemal od razu po zakończeniu Mutua Madrid Open rozpoczęła się impreza w Rzymie, w której również uczestnicy mają do zdobycia sporą liczbę punktów do rankingu ATP oraz WTA. Iga Świątek zasygnalizowała problem. „Staramy się zrozumieć tę rzeczywistość” Sporo gry ostatnio ma między innymi Iga Świątek. Polka zawsze dochodzi do najważniejszej fazy turniejów. Z jednej strony świetnie grać o puchary i zachwycać kibiców, z drugiej jednak pojawia się problem związany z odpowiednią regeneracją organizmu. Raszynianka zwróciła na ten fakt uwagę po przybycie do stolicy Włoch prosto z Madrytu, gdzie wraz z Aryną Sabalenką zagrała jeden z najbardziej widowiskowych meczów w sezonie 2024. Po trzech godzinach wykańczającej walki, 22-latka pokonała Białorusinkę 7:5, 4:6, 7:6(7). Za Igą Świątek w Rzymie pierwsze spotkanie z dziennikarzami. Podczas niego poruszony został bardzo ważny temat związany z przeładowanym kalendarzem tenisowych imprez. Polka powiedziała, jak sobie radzi w tej trudnej sytuacji. "Próbujemy jakoś to odpowiednio zaplanować. Niepokojące jest to, że mamy długie turnieje, ale staramy się zrozumieć tę rzeczywistość. Zawsze trenowałam między meczami, ale teraz muszę przemyśleć ten temat. Wiem jedynie, że jak przegram, to dostanę więcej dni wolnych" - oznajmiła, cytowana przez puntodebreak.com. Zwieriew też narzeka na kalendarz. W marcu świat otrzymał ostrzeżenie Problem dotyczy rzecz jasna nie tylko kobiet. Uczestnicy ATP Tour także mają po dziurki w nosie ciągłego grania, bez dłuższych przerw, które bywa mordercze dla organizmów. Przykład z Igi Świątek wziął Alexander Zverev. Niemiec nie boi się mówić na trudne tematy, czego przykład dostaliśmy właśnie w Rzymie. Rywal Huberta Hurkacza ma w tym aspekcie rację. Granie bez dłuższych przerw może doprowadzić do wielu nieprzyjemnych sytuacji. Niedawno w marcu podczas meczu zemdlał Arthur Cazaux. To powinno być ostrzeżenie dla najważniejszych osób w światowym tenisie, że wreszcie przydałoby się zareagować.