Hubert Hurkacz miał prawo przyjechać do Toronto z pewnymi obawami. Tydzień wcześniej bowiem nasz tenisista nie zaprezentował się ze zbyt dobrej strony podczas turnieju ATP 500 w Waszyngtonie. Tam wrocławianin w singlu poległ już w pierwszym spotkaniu z reprezentantem gospodarzy Michaelem Mochem. Nieco lepiej wypadł w deblu, ale trudno mówić o wielkim wyniku. Rosjanie chełpią się sukcesem. "Odpowiedziała polskiej straży granicznej" Polak wspólnie z Amerykaninem Francesem Tiafoe dotarli do drugiej rundy. Tam lepszy okazał się być jednak duet Glasspool - Heliovaara, więc dokładnie ten sam, z którym Polak oraz Mate Pavić mierzyli się także w pierwszej rundzie zawodów rozgrywanych w Toronto. Tym razem jednak mecz zdecydowanie lepiej ułożył się dla polsko - chorwackiej pary. Hurkacz wziął rewanż za Waszyngton Pierwszy set bowiem toczył się właściwie pod kompletne dyktando Hurkacza i Pavicia. Już w drugim gemie serwisowym duetu fińsko - brytyjskiego udało im się przełamać podanie rywali. Swoją przewagę Pavić i Hurkacz utrzymali, a nawet powiększyli, bo następny gem serwisowy przeciwników również padł ich łupem. Ostatecznie z dwoma wykorzystanymi break-pointami Polak i Chorwat wygrali seta pierwszego 6:2 i ustawili się w dobrej sytuacji do końcowego zwycięstwa. Druga partia należała do zdecydowanie bardziej wyrównanych. Obie strony raz po raz wygrywały swoje serwisy i właściwie wszystkie znaki wskazywały na to, że Hurkacz zagra kolejnego tie-breaka w tym sezonie. Niespodziewanie sytuacja odwróciła się w 11. gemie drugiego seta. Ponownie duet chorwacko - polski dał sobie szansę na przełamanie i za drugim razem ją wykorzystał. Następnie Hurkacz i Pavić utrzymali swój serwis i wygrali drugą partię 7:5, a cały mecz 2:0. W drugiej rundzie turnieju na Hurkacza i Pavicia czekać będzie niezwykle trudne zadanie. Tam bowiem Polak i Chorwat zmierzą się z duetem rozstawionym w Toronto z numerem jeden. Hurkacz i Pavić będą rywalizować z Wesley'em Koolhofem oraz Nealem Skupskim, którzy niedawno wygrali Wimbledon.